Zimno się zrobiło jak w jesieni, nie chce mi się wychylać nosa z domu, zaczęłam więc obmyślać nową wersję Pavlowej. Zaczynają dojrzewać czarne porzeczki… może z nimi? ale one jako takie nie nadają się do wyłożenia na śmietanie w stanie surowym… hm, a może by tak…
I wtedy przypomniał mi się Tort bezowy Pavlowa z kawowo-malinową nutą… przecież tam robiłam do polania coś w rodzaju „sosu” malinowego… Zatem będzie coś podobnego… owoce w gęstej zawiesinie… frużelina!
Czarna porzeczka sama w sobie jest bardzo „żelująca”, zatem nie potrzeba dodawać żadnych innych wzmaczniaczy np. żelatyny. Oczywiście, taką frużelinę można zrobić na bieżąco z owoców świeżych /jeśli akurat są/ lub mrożonych. Ale czy nie wygodnie sięgnąć w razie potrzeby po słoiczek z gotowym wyrobem? będzie i do ciast i deserów, ale też dań na słodko, choćby naleśników czy racuchów.
Składniki
/z tej porcji wychodzi 1 słoiczek po chrzanie/majonezie jw. na zdjęciu/
20 dkg czarnej porzeczki /niepełny 1/2 l kubek/
sok z 1/2 cytryny
5 łyżek cukru /pełne/
1/2 łyżeczki mąki ziemniaczanej + 2 łyżki wody
Wykonanie
Oczyszczone i umyte porzeczki włożyć do garnka, wycisnąć na owoce sok z cytryny i mieszając doprowadzić do zagotowania, po czym pogotować 1-2 minuty. Dodać cukier, wymieszać i ponownie gotować 1-2 minuty. Teraz dodać mąkę ziemniaczaną rozpuszczoną w wodzie i zagotować.
Gorącą frużelinę nałożyć do słoika /po brzegi/, zakręcić, odwrócić i pozostawić do całkowitego ostudzenia.
Jeżeli frużelinę będziemy używać do potrzeb bieżących, nie trzeba jej wkładać do słoika, zakręcać i odwracać, wystarczy tylko ostudzić.