Różnie plecie kwiecień… czasem jest zimny, śnieżny nawet, a czasem ciepły, gorący wręcz… A jaki był wówczas?
Był upał, nieznośny wręcz, wokół bujna zieleń, kwieciście, kolorowo… W takiej to atmosferze i scenerii oczekiwaliśmy na przybycie nowego członka naszej 3-osobowej dotąd rodziny. Ale jakoś nie śpieszno mu było…
To będzie chłopak, uparciuch jeden, nie śpieszno mu na ten świat – zawyrokował znajomy lekarz. A ja, no cóż… nauczona doświadczeniem, nie nastawiałam się specjalnie na chłopca czy dziewczynkę, byłam już mamą z pewnym stażem i wiedziałam, że nie płeć dziecka jest ważna. Stąd też kiedy dziecię się już narodziło, a było to 11 kwietnia, wtorek, godzina 13.30, nie pytałam co się urodziło, ale … czy wszystko w porządku z dzieckiem, jest zdrowe?
Masz pięknego, zdrowego chłopaka, wiedziałem, że taki uparciuch może być tylko chłopakiem – oznajmił lekarz.
Za to ojciec nie posiadał się z radości… mam syna! wrzeszczał podobno, gdy na horyzoncie ujrzał moją koleżankę. No i ja, kiedy ochłonęłam, też się cieszyłam, nie zaprzeczę…
I mimo, że upłynęło już trochę lat od tego wydarzenia, pamiętam ten dzień bardzo dokładnie, godzina po godzinie, minuta po minucie…
I tak jak byłam wówczas szczęśliwa i dumna z narodzin Syna, tak i dziś jestem dumna z Niego i życzę sobie przede wszystkim, aby powodem tej mojej dumy ciągle pozostawał. A Jemu, no cóż, życzę aby po prostu był zdrowy jak rydz i szczęśliwy jak tylko można najbardziej.
Kocham Cię Synku!
Wszystkiego najlepszego, radości, szczęścia moc,
słoneczka wesołego, snów pięknych co noc.
Śpiewając idź przez życie, rozkwitaj jak ten kwiat
przy dobrym apetycie i zdrowiu sto lat.
Pieniądze szczęścia nie dają być może
lecz kufereczek stóweczek daj Boże.
Wakacji w Złotym Brzegu, podróży morskich też.
Wszystkiego najlepszego, wszystkiego czego chcesz.