Ciasteczka te, to moje wspomnienia Świąt Bożego Narodzenia z okresu dzieciństwa. Mama zawsze piekła je na te właśnie święta. Część wieszaliśmy na choince, a resztą nie byliśmy zbyt zainteresowani zaraz po upieczeniu. Stąd były pakowane do pudła i spokojnie wyczekiwały na „lepszy” czas. Kiedy już inne łakocie zostały pochłonięte, co następowało około Trzech Króli /6 stycznia/, zaczynaliśmy szukać czegoś słodkiego …… Wtedy Mama przynosiła amoniaczki….. co za niebo w ustach było wtedy, kruchusieńkie, rozpływały się wprost w buzi.
Teraz ja je piekę dla moich dzieci i wnuczek. Lubię te ciastka jak już trochę poleżą. Nie są już chrupiące ale takie…przeraźliwie kruchutkie.
Piekę je na Boże Narodzenie zwłaszcza, wykrawam różne kształty foremkami i lubię je konsumować kiedy już wszystkie inne słodkości się kończą.
Składniki
50 dkg mąki
20 dkg margaryny /wskazane część margaryny, nawet połowę, zastąpić smalcem/ *)
3 żółtka
12 dkg cukru
2 dkg amoniaku /3 łyżeczki niezbyt czubate, ale też nie płaskie/
1/2 szklanki kwaśnej śmietany**)
*)jeszcze lepiej dać połowę masła i połowę smalcu
**)ostatnio spotkałam też wersję ze słodką śmietanką 30%
na wierzch
białka
cukier gruby biały lub brązowy
Wykonanie
Amoniak rozpuścić w śmietanie.
Połączyć wszystkie składniki i zarobić ciasto.
Rozwałkować na grubość ok. 0,5 cm /ja wolę cieniej/, wykrawać ciastka, moczyć w białku i grubym cukrze i piec na złoty kolor – 12-15 min. w temp. 150 st. C /7-8 min.termoobieg/. Mogą być bardzo długo przechowywane w słojach lub blaszanych pudełkach.
Dziś już też upieczone, z podwójnej porcji… cała „fura” ciasteczek wyszła, piękne, delikatnie zarumienione… tu gwiazdka, tam rybka, a tam dzwoneczek, o i jeszcze kwiatuszek, i serduszko, i… nie jestem w stanie zapamiętać…
Kiedy już ostygną, zostaną spakowane i … nie, nie, nie napiszę co się z nimi stanie, konspiracja musi być, bo inaczej nie doczekałyby Świąt…
Ale wnuczki będą miały co chrupać… i nie tylko one…
Jutro ciąg dalszy ciasteczkowych wypieków, ale na taśmę pójdą już inne ich rodzaje.
W tym roku już też upieczone… z podwójnej porcji… przy okazji policzyłam … z jednej porcji ciasta czyli 0,5 kg mąki wyszło ich aż… 160 szt… ale ja lubię i robię dość cienkie, bo nie lubię takich „pampuchów”.
Ja zabieram się od jutra 🙂 ale pewnie podjem trochę wiec do Świat może zostać mało… 😉
Ps. Te ciasteczka są pycha!
To prawda, że są pyszne. W tym roku dałam masło zamiast margaryny i smalec /pół na pół/, wyszły jeszcze lepsze. Dziękuję za wizytę i komentarz.
Ja będę piekła jutro amoniaczki z powyższego przepisu.Już od kilku lat robię je zawsze na Boże Narodzenie,więc traktuję już to jako moją małą tradycję,a amoniaczki oczywiście pyszniutkie,jak najbardziej polecam 🙂
Amoniaczki upieczone, czekają w zamknięciu na święta.
W tym roku też dziś upieczone…
Upiekłam już dziś Twoje Amoniaczki ,wierząc,że do Świąt się dotrzymają. A jak nie,to z pewnością jeszcze raz upiekę 🙂 Robiłam pół na pół-masło i smalec. Wyszły idealnie chrupkie i delikatne,po prostu wspaniałe. Piekłam 15 minut w 180 st.
Wyszły mi trzy blachy od piekarnika. Dziękuję za przepis.
Goplano, narobiłaś mi też apetytu. Piękne Ci wyszły. Ja tradycyjnie koło połowy grudnia będę piekła, teraz u mnie czas na uszka. Pozdrawiam.
Tak jak się spodziewałam,amoniaczków już większej połowy nie ma 🙂 Są przepyszne i takie delikatne,kruchutkie i mięciusieńkie.Polecam każdemu ten przepis. Pozdrawiam serdecznie 🙂 🙂 🙂