Bardzo prosty, a jednocześnie bardzo smaczny dodatek, zarówno do dań obiadowych, jak też do wędlin i mięs na zimno. Szczególnym powodzeniem cieszy się w okresie jesienno-zimowym, kiedy mamy okrojony dostęp do świeżych warzyw, czy też sałat różnych gatunków. Wszak korzeń buraka przechowuje się bardzo dobrze, nie tracąc przy tym swoich wartości odżywczych, a przy tym znakomicie odkwasza nasz organizm.
Nie bez znaczenia w tym duecie jest również dodatek chrzanu. Daje nie tylko ostrość buraczkom, ale ma też właściwości bakteriobójcze, dzięki czemu ćwikła szybko się nie psuje i może być przechowywana w lodówce nawet bardzo długo.
Jako, że każda niemal potrawa z czymś lub z kimś mi się kojarzy i przywołuje jakieś wspomnienia, ćwikła również.
Widzę taki oto obrazek – mój Tata, siedzący przy stole, obok choinka, a pod choinką my z bratem …. coś kombinujemy ….. zapewne jakby tu coś z niej uszczknąć….. Tata konsumuje, a na talerzu ma pachnącą kiełbasę i szynkę, taką prawdziwą, domową, a do tego co? oczywiście zajada ćwikłę z chrzanem. Była wówczas nieodzownym dodatkiem do wędlin.
Składniki
1 kg buraków ćwikłowych
mały słoiczek chrzanu w occie /lub korzeń/
4-5 łyżek cukru
4-5 łyżek octu
sól
Wykonanie
Buraki zalać zimną wodą tak, aby były przykryte, dodać szczyptę soli – w celu wzmocnienia ich smaku, przykryć i ugotować do miękkości. Odcedzić, zalać zimną wodą i pozostawić do całkowitego ostudzenia /często gotuję je wieczorem i takie zalane zimną wodą pozostawiam na noc/ – zalanie zimną wodą zdecydowanie ułatwia potem obieranie buraków, skórka bowiem prawie sama ześlizguje się, nawet bez użycia noża.
Obrane buraki zetrzeć na drobnych oczkach /jak na placki ziemniaczane/, dodać cukier, ocet i chrzan – dodawać stopniowo, wg potrzeb i własnego smaku, ewentualnie dodać soli. Wymieszać, schłodzić, po czym jeszcze raz sprawdzić i ewentualnie „dosmaczyć”.