W E S O Ł E G O A L L E L U J A !
ZDROWYCH, RADOSNYCH, CIEPŁYCH, SMACZNYCH I TROCHĘ MOKRYCH OD ŚMIGUSA-DYNGUSA ŚWIĄT ZMARTWYCHWSTANIA PAŃSKIEGO
wszystkim odwiedzającym mnie tutaj
życzy Almanka
Lubię zbierać różne mądre myśli, lubię czasem do nich zajrzeć, poczytać, przemyśleć to i owo. Może jeszcze komuś się przydadzą?
Zapraszam też do zebranych już wcześniej i zawartych tutaj –Złote myśli.
*************************************************************************************
Są dwie drogi, aby przeżyć życie. Jedna to żyć tak, jakby nic nie było cudem. Druga to żyć tak, jakby cudem było wszystko. A. Einstein
„Jeżeli jesteś nastawiony na to, żeby wszyscy cię lubili, będziesz gotowy poświęcić wszystko każdego dnia – i niczego nie osiągniesz”
– premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher, zwaną „Żelazną Damą”:
Lekarze zapisują lekarstwa, o których niewiele wiedzą, na choroby, o których wiedzą jeszcze mniej, ludziom, o których nie wiedzą nic.
\François-Marie Arouet de Voltaire (Wolter)/
„Serce nie siwieje, miłość nie idzie na emeryturę” – Urszula Dudziak
Nie karm problemów, same zdechną. /Lajan – zasłyszane/
„trzeba żyć dniem dzisiejszym, bo przecież wczoraj już było, a jutro nie wiadomo czy w ogóle nadejdzie, więc korzystajmy z dzisiaj” – Lenka075
Nie bój się jutra, niech jutro boi się ciebie!
” Żyje się tylko raz. A jeżeli żyje się dobrze, ten raz wystarczy „.
B.Franklin
„Nie ma bardziej szczerej miłości, niż miłość do jedzenia” George Bernard Shaw
„Małżeństwo to zakochiwanie się wiele razy, ale zawsze w tej samej osobie” – Izabela Janachowska
Oczy widzą, uszy – słyszą, a serce – i tak wie swoje.
„Szczęście nie jest dziełem przypadku ani darem bogów. Szczęście to jest coś, co każdy musi wypracować dla samego siebie„. – Erich Fromm
„Zanim prawda włoży buty, kłamstwo obiegnie Ziemię” – Mark Twain
Życie zaczyna się tam, gdzie kończy się strach.
Jeden ojciec znaczy więcej niż stu nauczycieli.” – George Herbert
Boże użycz mi Pogody Ducha,
Bym godził się z tym, czego zmienić nie mogę,
Odwagi ,
Bym zmieniał to, co mogę zmienić,
Mądrości,
Bym umiał odróżnić pierwsze od drugiego.
Nie skarb jest przyjacielem, lecz przyjaciel jest skarbem.
Pobożność pozbawiona rozumu zawsze sprowadza ludzi na manowce. O. Paweł Gużyński
Jeśli potrafisz o czymś marzyć, to potrafisz także tego dokonać – Walt Disney
Ślepota przychodzi z czasem, z głupotą trzeba się urodzić.
„Zwróć twarz ku słońcu, a cień zostanie w tyle -ZRÓB KROK KU LEPSZEMU….”
Ludzie nie przestają się bawić dlatego, że się starzeją, oni starzeją się dlatego, że przestają się bawić. (Oliver Wendell Holmes)
Życie jest jak jazda na rowerze. Żeby utrzymać równowagę musisz się poruszać naprzód.(Albert Einstein)
Wyciągnij lekcję z wczoraj, żyj dniem dzisiejszym i miej nadzieję na jutro.
– Albert Einstein
Nigdy nie zmienisz swojego życia dopóki nie zmienisz czegoś, co codziennie robisz.(Mike Murdock)
„Są w życiu rzeczy, które „ WARTO” i są w życiu rzeczy, które „SIĘ OPŁACA” ……i nie zawsze to, co WARTO się opłaca….. i nie zawsze SIĘ OPŁACA to, co warto; – ale warto, bo spełnione marzenia nie mają ceny!” ( prof. Bartoszewski)
Możesz, jeśli myślisz, że możesz.( Norman Vincent Peale)
Nie bój się, nie lękaj! Wypłyń na głębię!(Jan Paweł II)
Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą
Jesteś jedyną osobą na świecie, która może wykorzystać Twój potencjał. (Zig Ziglar)
Prawda jest jak d..a, każdy ma swoją. /zasłyszane/
Dobre jedzenie i picie jest zawsze lepsze niż głupie gadanie.
Świeci gwiazda na niebie,
srebrna i staroświecka,
Świeci wigilijnie, każdy ją zna od dziecka.
Chwyć w garść jej promienie,
trzymaj je z całej siły.
I teraz w tym rzecz cała,
by się życzenia spełniły.
Wesołych świąt!!!
Wszystkim odwiedzającym mnie tutaj życzę zdrowych, radosnych, ciepłych, rodzinnych i smacznych Świąt Bożego Narodzenia.
Almanka
źródło – net
Trzy lata minęły, jak jeden dzień…
Tak… mój blog powstał trzy lata temu, dokładnie w grudniu 2012 r., a pierwszy na nim wpis pojawił się dokładnie 15 grudnia 2012r.
Przez te trzy lata tych wpisów nagromadziło się już 1339. Całkiem sporo… to przecież średnio ponad 400 wpisów rocznie…
Bardzo małą aktywność obserwuję jednak wśród osób odwiedzających mnie tutaj…
to mnie trochę smuci… zastanawiam się czasem, czy ktoś tu w ogóle bywa?
czasem myślę nawet, czy powinnam dalej go prowadzić, czy to ma sens, czy jest na niego zapotrzebowanie innych, czy oprócz tego, że daje mi wiele satysfakcji, komuś jeszcze się przydaje? przyda w przyszłości?
Takich znaków zapytania pojawia się w mojej głowie coraz więcej.
Ale dziś te myśli odsuwam na bok, przyjdzie czas na przemyślenia. Dziś wszak jest okazja do świętowania, a nie do biadolenia. A skoro święto, prawie mały jubileusz, to należy się cieszyć i świętować.
Przy takich okazjach przychodzi zawsze czas na życzenia i podziękowania.
W pierwszej kolejności wielkie DZIĘKUJĘ kieruję do mojego SYNA – pomysłodawcy, założyciela, mentora, Anioła Stróża od strony technicznej /tak się powie Synu?/.
W następnej kolejności dziękuję JAGUSI – częstym gościu na moim blogu i pozostawiającym najwięcej „śladów” po swej tutaj bytności /czytaj wpisów/.
Na koniec dziękuję wszystkim, którzy znajdują czas, aby tu czasem wpaść, popatrzeć, poczytać, coś napisać, ale bywalcom „cichym”, anonimowym również dziękuję.
Świadomość, że tu bywacie, nawet jeśli są to wizyty „milczące”, ładuje moje „baterie”.
A sobie… no cóż… życzę odzyskania wiary w sens tego co robię, jeszcze więcej pomysłów i jeszcze większego zadowolenia z efektów.
A teraz świętujmy! Proszę się częstować tortem przygotowanym z tej okazji! Zapraszam!
Almanka.
Jakże dużo mądrości zawarto w tych słowach, wyrytych na nagrobku zmarłego w tym roku naszego Przyjaciela… ileż rodzą refleksji, ileż dają do myślenia…
1 listopada, Święto Zmarłych, dzień pamięci, dzień wspomnień o naszych bliskich, których podróż się zakończyła, którzy przeszli już na drugą stronę.
Rozmyślamy, a w naszych umysłach jawią się różne obrazy, przesuwają się jak na taśmie filmowej… bywają smutne i radosne, szare i kolorowe…I taki wspominkowy nastrój ogarnia człowieka już co najmniej na tydzień przed tym dniem.
W tym roku pogoda dopisała jak nigdy.
Słońce pięknie świeci i sprawia wrażenie, jakby otworzyły się bramy niebios i cały blask z ich wnętrza wylewał się niczym wodospad na ten ziemski padół.
I padające światło, ogarniające wszystkie mogiły, wszystkie bez wyjątku… i te okazałe, bogato przystrojone, ale też te skromne, często wręcz ubogie, zaniedbane…
Promienie słoneczne padające z nieba niosą wieści od naszych bliskich i znajomych… dobre wieści… i przekazują je w formie „liścików”…grad złocistych liści spada z cichym szelestem w radosnym tańcu przy każdym najmniejszym powiewie, przy każdym niewidzialnym prawie poruszeniu się drzew.
I nakazują tym wszystkim na dole – weselcie się dziś razem z nami, cieszcie się…
I szepczą … nie ma nas z wami, ale jesteśmy…
I od razu jakiś nieodgadniony, błogi spokój nas ogarnia i prawie…radość?
Tak, radość, której źródłem jest przekonanie, że dobrze się mają po tej drugiej stronie.
I już nie czekamy, i już się nie śpieszymy.
A te palące się znicze to tylko dowód, że pamiętamy o Was!
Od jutra zaczyna się nowa pora roku – kalendarzowa jesień… pora-zmora…z mojego punktu widzenia. Jedni lubią, inni nie…
Wprawdzie za oknem jeszcze pięknie świeci słońce, jeszcze nie weszła realnie w nasz świat, nie wlazła jeszcze tak po prostu z buciorami, ale ja już ją czuję, zbliża się nieuchronnie, przyczajona stoi za drzwiami i tylko czeka na odpowiedni moment, aby pokazać swe prawdziwe oblicze.
Już ogarnia mnie tzw. „tumiwisizm”, już energia uchodzi jak z balonu powietrze, już zaczyna się okres pełen nostalgii, tęsknoty, wspomnień…
I tak sobie rozmyślam – czy zawsze jesień była taka sama? tak samo odbierana, przeżywana?
Nie, zdecydowanie nie!
Jesień z dzieciństwa jawi mi się jako radosna, kolorowa pora roku. Spadające z drzew liście, ścielące się na ziemi niby wielobarwne kobierce, z trzaskającym wprost odgłosem pod stopami, kiedy się po nich biegało…
I kasztany spadające z drzew, śliczne, błyszczące niby brylanty… i żołędzie, czasem jeszcze w „czapeczkach”, czasem już bez nich…
I szkoła tętniąca od nowa życiem, hałaśliwa, czasem wręcz rozwrzeszczana do granic wytrzymałości… i piękne, jeszcze nie zniszczone książki… i zeszyty schludne i nie zapisane… ot, pierwsze jakieś kulfonki, słowa…
i wierszyki mozolnie uczone się na pamięć, choćby taki:
„Jesienią, jesienią
Sady się rumienią;
Czerwone jabłuszka
Pomiędzy zielenią.
Czerwone jabłuszka,
Złociste gruszeczki
Świecą się jak gwiazdy
Pomiędzy listeczki.
Pójdę ja się, pójdę
Pokłonić jabłoni,
Może mi jabłuszko
W czapeczkę uroni!
Pójdę ja do gruszy,
Nastawię fartuszka,
Może w niego spadnie
Jaka śliczna gruszka!”
…………………………….. /Maria Konopnicka – Jesienią/
A jesień z lat młodzieńczych? Tu już nie było tak beztrosko… nauka, potem pierwsza praca…
Ale był też czas na podziwianie jej uroków, tej całej palety barw, wprawiającej w zachwyt… na spacery… na wsłuchiwanie się w cichutki szelest liści pod nogami… jakby coś mówiły szeptem…
było tak romantycznie…
i te piosenki… Kasztany, Żółty jesienny liść, albo Jesienne róże…. piękny tekst, piękna melodia…
„Jesienne róże, róże smutne herbaciane
Jesienne róże są jak usta twe kochane
Drzewa w purpurze ostatni dają nam schron
A serca biją jak dzwon, na jeden ton.
Jesienne róże szepczą cicho o rozstaniu
Jesienne róże mówią nam o pożegnaniu
I w liści chmurze idziemy przez parku głusz
Jesienne róże więdną już.
Tak niedawno był maj, byliśmy tak szczęśliwi
Uśmiechnięci i tkliwi, któż te dni znów ożywi.
Chłodną rękę swą daj, spójrz mi w oczy i powiedz
Czy mnie kochasz ja wiem, to jest złudą i snem.”
………………………………………../Mieczysław Fogg – Jesienne róże/
A jaka jest jesień w „jesieni życia”? O, właśnie taka… cicha, nostalgiczna, smutna?
„O cicha, mglista, o smutna jesieni!
Już w duszę czar twój dziwny, senny spływa,
przychodzą chmary zapomnianych cieni,
tęsknota wiedzie je smutna i tkliwa,
ileż miłości, och, ileż kochania
umarła przeszłość z naszych serc pochłania,
z naszych serc biednych, z naszych serc bezdeni…
Zamykam oczy… Blade ciche cienie
suną się w liści posępnym szeleście –
jak obłok światło: niesie je wspomnienie…
O dni umarłe! o dni! gdzież jesteście?…
co pozostało po was?… Ach! daleko,
daleko kędyś toczycie się rzeką
szarą i mętną w głąb puszcz i w milczenie…”
………………………………………../Kazimierz Przerwa-Tetmajer – W jesieni/
Czasami powroty są miłe, czasami mniej, a czasem wręcz są koniecznością. Mój powrót po przerwie /z przyczyn technicznych/ jest bardzo miły. Cieszę się, że znowu będę mogła dzielić się z Wami swoimi „wyczynami kulinarnymi”, a prawdę mówiąc czerpię z tego ogromną przyjemność.
W tym miejscu specjalne podziękowania należą się mojemu osobistemu informatykowi.
Mistrzu, dziękuję za inspirację przy założeniu tego bloga, dziękuję za patronat, dziękuję za wszelaką pomoc techniczno-informatyczną, dziękuję za „już” i proszę o „jeszcze”, ja będę wdzięczna …do końca mego świata i o jeden dzień dłużej.
Przez czas mojej nieobecności na blogu nazbierało się trochę tego i owego, bo przecież nie próżnowałam, wręcz przeciwnie – szalałam w kuchni /zdarzało się czasem/, spisywałam, fotografowałam, dokumentowałam, aby teraz to wszystko przenieść tu i uwiecznić na wsze czasy dla potomnych.
Nie dziwcie się zatem, że w najbliższych dniach może nastąpić prawdziwy wysyp wpisów… jak grzybów po deszczu…no prawie…
Czytajcie, oglądajcie, gotujcie, pieczcie i… komentujcie. Będę wdzięczna za każdy wpis, za każdy komentarz. Zapraszam!
Dzień zapowiadał się jako zwyczajny-niezwyczajny…
Babcia była jakaś nieswoja, podenerwowana nieco, z lekka przyczajona… Biedny dziadek, obrywało mu się za wszystkich, za wszystko i za nic…
Zaplanowała sobie trochę robót, żeby mieć zajęcie, ale jakoś nic nie wychodziło…
Wreszcie oczekiwana wiadomość sms-owa … ale żadnych wiążących informacji… brak na razie jakichkolwiek decyzji…
Babcia stara się uzbroić w cierpliwość… czeka… nie wydzwania, żeby nie zakłócać spokoju innym…
Czas mija leniwie, cisza w eterze, co powoduje, że zdenerwowanie zostaje uśpione trochę… myśli krążą sobie w różne strony, oddalają się i wracają…
Aż tu nagle i niespodziewanie, bez jakichkolwiek wcześniejszych sygnałów przychodzi sms…
Babcia czuje się jak porażona, rzuca wyrwaną część treści sms-a w stronę dziadka, mruczy coś pod nosem… Boże, jak to tak, że nikt, nic… że jej…że już…
Lekka pretensja miesza się jednak z dużą radością i po chwili… tak, tak, radość zwycięża…
Napięcie zaczyna powoli spływać w dół, łzy szczęścia lecą jak grochy… kap, kap, płyną łzy…
pisze sms-sa, nie widzi co pisze, ale musi to zrobić już, natychmiast…
A potem, gdy już trochę ochłonie, ogłasza wesołą nowinę najbliższym…
I ogląda nadesłane zdjęcia…
I zaczyna obmyślać w głowie słowa powitania… teraz nie zrozumie, ale może za kilka lat przeczyta, może…
Kochane Maleństwo! Witamy Cię wśród nas!
Niech Ci życie będzie słodyczą,
dom – miłością, ludzie – przyjaciółmi,
natura – matką, wiedza – siostrą.
Niech każda łza w Twoim życiu będzie łzą szczęścia,
a uśmiech Twój zjednywał wszystkie serca wokół.
A do życzeń piosenka Krzysztofa Klenczona „Natalie, piękniejszy świat”, którą kiedyś dedykował swej drugiej córce, Natalie właśnie.*)
Babcia śpiewać nie potrafi /”dębowe ucho”/, ale refren zadedykuje…
A refren tej piosenki, jak życzenia, jak zapewnienie o naszej miłości, bliskości…
O, Natalie
Masz przed sobą świat piękniejszy, lepsze dni
O, Natalie
To twój czas i twoje miejsce, Natalie
O, Natalie
Jeszcze się nauczysz żyć, Natalie
O, Natalie
Jeszcze drogę swą wybierzesz, Natalie
Lecz gdy otrzesz pierwsze łzy
Tak jak teraz będę blisko, Natalie
*)https://www.youtube.com/watch?v=jIpf8yl0aV0&list=RDjIpf8yl0aV0#t=124
Połowa świąt za nami.
Jest wczesny ranek, bardzo wczesny, w zasadzie dzień zaczyna się budzić dopiero…
W domu panuje cisza, cisza, aż w uszach dzwoni…
To dobry czas na pozbieranie myśli, na przemyślenia, na refleksje…
Również na uspokojenie „rozbujanych” emocji, złych emocji, smutnych myśli, przeczuć… może to tylko efekt snu, który miałam poprzedniej nocy?
piękny obłoczek w górze, pełen kolorowych kwiatów, pisanek, nawet biały baranek pośrodku… i ktoś zrzucający w naszą stronę piękne kolorowe pisanki…
Ktoś? może tak, może nie…sama nie wiem… ale wiem, że smutno tak…
Po głowie kołacze się pytanie – dlaczego? szukam odpowiedzi, nie znajduję…
Sięgam do wierszy ks. Twardowskiego… ja i wiersze?
tak, czasem tak mam, czasem mam taką potrzebę…
i znajduję jeden… i czytam, czytam, wiele razy… odpowiada mojemu nastrojowi duszy…
„Wielkanocny pacierz”
Nie umiem być srebrnym aniołem –
ni gorejącym krzakiem –
tyle zmartwychwstań już przeszło –
a serce mam byle jakie.
Tyle procesji z dzwonami –
tyle już Alleluja –
a moja świętość dziurawa
na ćwiartce włoska się buja.
Wiatr gra mi na kościach mych psalmy –
jak na koślawej fujarce –
żeby choć papież spojrzał
na mnie – przez białe swe palce.
Żeby choć Matka Boska
przez chmur zabite wciąż deski –
uśmiech mi Swój zesłała
jak ptaszka we mgle niebieskiej.
I wiem, gdy łzę swoją trzymam
jak złoty kamyk z procy –
zrozumie mnie mały Baranek
z najcichszej Wielkiej Nocy.
Pyszczek położy na ręku –
sumienia wywróci podszewkę –
serca mego ocali
czerwoną chorągiewkę
ks. Jan Twardowski
Wielkanoc to piękne i radosne święta. Osobiście wolę je o wiele bardziej niż Boże Narodzenie. Być może ma to związek z porą roku? Bo jak się nie cieszyć, kiedy dookoła nas wiosna, wszystko z uśpienia budzi się do życia, zaczyna się zielenić, pojawiają się pierwsze kwiaty i jest cudnie.
A więc jakieś dekoracje w domu też się przydadzą. Opiszę tu kilka z nich, w miarę możliwości zobrazuję zdjęciami /jeśli nie teraz, to w przyszłości uzupełnię zdjęcia/.
Symbolem tych świąt jest przede wszystkim jajko – symbol życia.
I dlatego też na pierwszy plan dekoracji naszych stołów wysuwają się pisanki i kraszanki.
Kraszanki – jajka ufarbowane na jednolity kolor za pomocą barwników naturalnych np. w wywarze z łupin z cebuli, bądź też sztucznych. Dodanie do roztworu troszkę octu wzmacnia intensywność koloru.
Wydrapywanki – to nic innego jak kraszanki, na których dodatkowo „wyskrobuje” się różne wzorki.
Pisanki – to jajka zdobione woskiem … jak wskazuje już sama nazwa, specjalnym „pisakiem” rysuje się /pisze/ na nieufarbowanych jeszcze jajkach wzory przy użyciu ciepłego wosku pszczelego. To chyba najczęściej stosowana metoda, a przynajmniej najbardziej mi znana.
Ostatnio przeczytałam gdzieś w necie, że takim „pisakiem” może być główka szpilki wbitej np. w ołówek. Spróbujemy…
pisanki i kraszanki
Rzeżucha w skorupkach jaj – trzeba zasiać ją ok. 7-10 dni przed świętami.
Połówki skorupek jaj wypełnić watą, zwilżyć ją wodą.
Nasiona rzeżuchy wysypać na spodek, zmoczyć je wodą i pozostawić na kilka godzin, aby napęczniały. Następnie nasionka przenieść na wilgotną watę i pozostawić do czasu wykiełkowania i uzyskania odpowiedniej wielkości roślinki.
Z powodzeniem można tu wykorzystać opakowania na jajka.
A tak wygląda moja dekoracja już po 7 dniach.
U mnie w domu rodzinnym, jak zapamiętałam, obkładało się wilgotną watą odwróconą miseczkę i na niej umieszczało się ziarna owsa lub rzeżuchy. Powstawał zielony „kopiec”, na szczycie którego górował potem baranek, pełniąc honorową wartę i zwiastując Zmartwychwstanie.
U mnie kopczyk z rzeżuchy.
A to inne moje dekoracje: