Pokochać jesień?!

Pisałam niedawno o jesieni i moim stosunku do niej… niechętnym, negatywnym stosunku, bo to i deszcze padają, i wiatry wieją,  i spadające z drzew liście szaleją w powietrzu, a widoki te napawają smutkiem, żalem i już ogromną tęsknotą za minionym  latem.

Zakończyłam swe refleksje wierszem Tadeusza Karasiewicza – Pokochaj jesień.

Spróbuj pokochać jesień
z niesamowitymi urokami
Spójrz ile piękna niesie
obdarzając cię nowymi dniami.

Kolorowo jak wiosną
barwne liście ostatki zieleni
Dadzą chwilę radosną
twą szarość życia mogą odmienić.

Więc podjęłam próbę i może nie jest to jeszcze miłość, ale…. chwile radości miałam, podziwiając piękne, jesienne widoki. Bo czyż można odmówić im uroku?
jesień 2013   jesień 2013 jesień 2013   jesień 2013 jesień 2013   jesień 2013 jesień 2013   jesień 2013

Koniec żartów – to już jesień

Jesień…brrrr…
nie ma to tamto, jesień meteorologiczna, astronomiczna, fenologiczna… to już było…
jutro zaczyna się JESIEŃ KALENDARZOWA !!!
Czy musi? a może by tak nas ominęła wielkim łukiem, nawet niech będzie już zima, za którą też nie przepadam…
Ale tak się nie da, wszystko musi odbywać się w kolejności, w ustalonym porządku, a to, że ktoś traci wigor, że dopada go zły humor, „tumiwisizm” to co z tego?

Siedzę więc otulona kocykiem, sączę gorącą herbatę… zieloną z cytrynową nutą… i zbieram myśli… szukam, szukam uparcie czegoś dobrego w tej porze roku…
I nic, pustka w głowie, cisza zakłócana jedynie odgłosem bębniących po parapecie kropli deszczu…

I taki oto obrazek jawi mi się przed oczami:
Jest wrzesień, pierwsze dni nowego roku szkolnego, pada, zniechęcone „leziemy” do szkoły, wakacje poszły już precz, obowiązkowy strój szkolny… granatowy… na rękawie tarcza z nazwą szkoły, na głowie granatowy beret… z „antenką”… i pani od j. polskiego…
i wiersz Leopolda Staffa – DESZCZ JESIENNY

O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno…
Jęk szklany… płacz szklany… a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny…
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny…

I jak tu żyć, jak przetrwać ten okres? Patrzę w okno…drzewa zmieniają szatę, zaczynają gubić liście…ostatnie jesienne róże wznoszą nieśmiało swe pąki ku górze… szukają promieni słońca… nic z tego… a za chwilę zakwitną chryzantemy… złociste…
To znak, że jesień już zagościła na dobre, kroczy pewnie i dumnie, maluje wszystko co się da na żółto, czerwono i brązowo… a za nią już podąża jej pomocnik…wicherek słodziaczek … wiercipięta… nie usiedzi spokojnie w miejscu… będzie wirował nie bacząc na to, że strąca świeżo pomalowane listowie… a co mu tam…

A może pogodzić się z faktem, że jesień jest i już, że każdego roku tak się dzieje?
i zamiast poddawać się tym jesiennym nastrojom i smutkom, powspominać wiosnę, lato?
Może  jak w piosence Janusza Laskowskiego – „Żółty jesienny liść” być jej wdzięcznym za to, że jest?

Jesień wszystko odmienia,
niesie smutek i łzy.
Lecz zawdzięczam jesieni,
że kiedyś kwitły bzy.

Jakoś jednak nie potrafię wykrzesać w sobie ani krzty wdzięczności…

A może zadedykuję sobie… sama sobie… wiersz znaleziony w necie?

Pokochaj jesień – autor Tadeusz Karasiewicz

Spróbuj pokochać jesień
z niesamowitymi urokami
Spójrz ile piękna niesie
obdarzając cię nowymi dniami.

Kolorowo jak wiosną
barwne liście ostatki zieleni
Dadzą chwilę radosną
twą szarość życia mogą odmienić.

Wieczór szybciej nastaje
słońce też znika wcześniej niż latem
Lecz nowe czy nie daje
chwile spokoju skorzystaj zatem.

Pożegnanie lata

Sierpień to już dla mnie jesień. I to niekoniecznie koniec miesiąca.
Ja jesień czuję już w powietrzu na początku na miesiąca. Na polu upał, słońce świeci, czasem nawet wprost parzy, a mnie ogarnia już zły nastrój, apatia, wpadam w lekką depresję. Robi mi się smutno na sercu, na duszy… Czuję, że coś pięknego przemija. Tak jest każdego roku. Nadchodzącą jesień wyczuwam na odległość …
wszak przysłowie nawet mówi: od Hanki zimne wieczory i poranki
a  jeśli jeszcze do tego zaczynają kwitnąć astry…
aster

mogę się już wtedy pakować i zapadać w sen zimowy, aby obudzić się znowu, kiedy nadejdzie moja naj.. naj… pora roku,  czyli wiosna.
Bo jesienią nic mnie nie cieszy, ani złote liście na drzewach, ani szeleszczące pod stopami, ani piękne wrzosy, ani nawet „babie lato”.
Mnie ogarnia melancholia, jest we mnie, nade mną, przede mną, wszędzie.
Jedyne pocieszenie, że za kilka miesięcy jesień również nas pożegna i zrobi miejsce zimie, a ta potem wiośnie i znowu przyroda będzie budzić się do życia, a ja razem z nią.

A teraz, no cóż, pozostaje mi chyba tylko zanucić:

Żegnaj lato na rok, stoi jesień za mgłą,
czekamy wszyscy tu, pamiętaj, żeby wrócić znów.
Żegnaj, lato na rok, stoi jesień za mgłą,
czekamy wszyscy tu, pamiętaj nas i wracaj znów.

Ja tymczasem zapadam w sen,  jak ten misiek,  żeby czekanie zbyt mi się nie dłużyło …
gify misie

 

Kto cię zatrzyma, czasie?

Sierpień to dla mnie miesiąc, będący znakiem upływającego czasu. Tak się jakoś poskładało, że wiele w nim rocznic, jubileuszów, no i najważniejsze – data moich urodzin. Kiedy patrzę jak każdego roku spada w tym dniu kolejna kartka z kalendarza, robi mi się… depresyjnie nieco.
Tak też było wczoraj. Patrzę na kalendarz, patrzę w lustro … to ja??? patrzę na swój pesel… no tak, wszystko się zgadza, to ja. A przecież niedawno byłam małą dziewczynką, z warkoczami, a w nich kolorowe kokardy,  potem uczennicą w granatowym fartuszku z białym kołnierzykiem, później studentką, wreszcie stażystką rozpoczynającą pracę i samodzielne życie…
Kiedy to minęło? gdzie uciekły te lata młodości, pierwsze randki, pierwsze zakochanie?
Przecież to jakby było dopiero co…
Gdzie podziała się ta dziewczyna pełna energii, o bujnych włosach i mocno niebieskich oczach?
Patrzę i co widzę? oczy wyblakłe, bez cienia dawnego blasku, włosy z ciemnych zrobiły się jakieś srebrzyste, jakoś tak przybyło dziewczynie tu i tam…

I zadaję sobie pytanie – czy czuję się aż tak okropnie, źle, staro???
I natychmiastowa odpowiedź – o, nie! czuję się jeszcze, że ho ho ho !!!
Czuję się prawie tak, jak …dziesiąt lat temu, mam plany, potrzeby, po prostu…
k o c h a m  c i ę  ż y c i e ! ! !
A metryka? a skąd wiem, po co ją ktoś wymyślił?
Wszak mamy tyle lat, na ile się czujemy, a z wyglądem to już różnie bywa, niekoniecznie idzie w parze z samopoczuciem. Jednak nie ma co sobie głowy tym zawracać!
Już nie będę więcej liczyć lat, przecież czuję się na …dzieścia, a nie …dziesiąt.

A ten dzień będzie jedynie okazją do miłego spotkania z Dziećmi…
a przede wszystkim … otrzymania życzeń od Kochanych Wnuczek, i kwiatuszków, i laurki.
róże od Juli   laurka od Gabi

Dla takich chwil warto poświęcić nawet kolejną kartkę z kalendarza z datą 24 sierpnia…
a nucąc za Jerzym Połomskim

I srebro i złoto, to nic, chodzi o to, by młodym być, więcej nic
Nie rozgłos, nie sława, nie stroje, zabawa
Lecz młodym być, więcej nic
A jeszcze do tego mieć kogoś miłego
I kochać go i więcej nic
Najbiedniejszym być, najskromniejszym być
Ale mieć przed sobą świat
Zakochanym być i kochanym być
I mieć wciąż 20 lat

No, na 20 lat to się już nie czuję, ale tak na … 30 ?!
Wesołe jest życie staruszki…. la la la…
bukiet

Dzień Matki

bukiet

Matka – piękne słowo i jakże wiele ma znaczeń …
Ziemia Matka, Matka Ojczyzna, Matka Polka, moja Matka i w końcu… ja matka.
Ja – Matka trójki wspaniałych Dzieci … jak pięknie to brzmi, jak napawa dumą…
i nieważne stają się nieprzespane noce, wyrzeczenia wszelkiego rodzaju, czy nawet „nabyte” przedwcześnie srebrne włosy…

Bo jakże miło jest, gdy Dzieci pamiętają o swej Matce w tym dniu
białe róże

jakże miło jest przyjmować od Nich życzeniabukiet pięknych kwiatów

Życzyłabym sobie, abym jeszcze wiele, wiele razy mogła takie życzenia przyjmować, a moim Dzieciom… żeby jeszcze przez wiele lat miały komu w tym dniu życzenia składać…

Ja już nie mam, ale mogę zanucić, dedykując tą piękną pieśń moim Kochanym Dzieciakom:

O Matce pieśń, to pieśń przez łzy, to pieśń bez słów
To cały świat, dziecinnych lat, wskrzeszonych znów
To Matko sny, że jesteś znów tak blisko
Jak wówczas gdy klęczałaś nad kołyską
Za serce twe i świętość warg i dobroć rąk
Jak śpiewać pieśń u twoich nóg bym cicho kląkł
I wybrałbym najświętsze z wszystkich słów i rzekłbym: Matko
I zmilkłbym znów o tobie pieśń, to pieśń bez słów

Przychodzą w życiu dni powodzi,
Gdy wszystko zdradza nas i zawodzi
Gdy pociąg szczęścia w dal odchodzi
Gdy wraca zło do wiary twierdz
Gdy grunt usuwa się jak kładka
Jest wtedy ktoś kto trwa do ostatka
Ktoś, kto nie umie zdradzić- Matka
I serce jej, najczystsze z serc …
……………………………………………
/Mieczysław Fogg – Pieśń o Matce/

 

List do Mamy

Dziś bardzo trudny i smutny dla mnie dzień,  mija bowiem kolejna rocznica odejścia mojej Mamy, odejścia na zawsze… była jeszcze taka młoda… i tak bardzo mi potrzebna…. nie miałam jeszcze wówczas swojej rodziny, byłam na początku swej dorosłej drogi i … zostałam sama. Mimo, że w zasadzie byłam córeczką Taty, to z Mamą tylko mogłam przegadać wszystkie sprawy, te radosne i te mniej fajne, te bardzo ważne i te niewiele znaczące… I nigdy nie słyszałam zakazów, nakazów, ufała mi bezgranicznie …i tylko czasem Jej słowa – ja bym to zrobiła tak, ale ty zrób jak sama uważasz, jesteś rozsądną dziewczyną przecież….
Więc zawsze starałam się postępować tak, aby nie musiała zmieniać zdania…
Aż nadszedł ten okrutny dzień… zostawiła mnie samą, odeszła /mimo, że bardzo chciała żyć/, a mój świat się zawalił…
I co można powiedzieć w taki dzień, w taką rocznicę? Słowa piosenki Violetty Villas – List do matki  chyba najwierniej oddadzą stan mojej duszy dzisiaj.

Mamo, smutno tu i obco
drzewa inne rosną
i ciszy nikt nie zna tu.

Mamo, nie myśl, że się skarżę
żal mi tylko marzeń
dziecięcych dni, moich dni.

Widzę znów nasz dom,
ciebie, Mamo, w nim.
Wspominam stary klon,
ciemny i wysoki jak dym.

Mamo, wołam Twoje imię,
znowu jesteś przy mnie,
jak za dawnych lat.
……………………………….
Mamo w sercu Cię kołyszę,
list do Ciebie piszę,
ciemny jak ta noc.

To nieprawda Mamo,
jutro wyślę list.
I będzie Mamo, tak jak miało być.
A ty Mamo śpij
jeszcze noc, dobrze śpij
o ! Mamo !!!
Śpij spokojnie, Mamo…  gify róże  

Kwiecień, plecień…

Różnie plecie kwiecień… czasem jest zimny, śnieżny nawet, a czasem ciepły, gorący wręcz… A jaki był wówczas?
Był upał, nieznośny wręcz, wokół bujna zieleń, kwieciście, kolorowo… W takiej to atmosferze i scenerii oczekiwaliśmy na przybycie nowego członka naszej 3-osobowej dotąd rodziny.  Ale jakoś nie śpieszno mu było…
To będzie chłopak, uparciuch jeden, nie śpieszno mu na ten świat – zawyrokował znajomy lekarz. A ja, no cóż… nauczona doświadczeniem, nie nastawiałam się specjalnie na chłopca czy dziewczynkę, byłam już mamą z pewnym stażem i wiedziałam, że nie płeć dziecka jest ważna. Stąd też kiedy dziecię się już narodziło, a było to 11 kwietnia,  wtorek, godzina 13.30, nie pytałam  co się urodziło, ale … czy wszystko w porządku z dzieckiem, jest zdrowe?
Masz pięknego, zdrowego chłopaka, wiedziałem, że taki uparciuch może być tylko chłopakiem – oznajmił lekarz.
Za to ojciec nie posiadał się z radości… mam syna! wrzeszczał podobno, gdy na horyzoncie ujrzał moją  koleżankę. No i ja, kiedy ochłonęłam, też się cieszyłam, nie zaprzeczę…

I mimo, że upłynęło już trochę lat od tego wydarzenia, pamiętam ten dzień bardzo dokładnie, godzina po godzinie, minuta po minucie…
I tak jak byłam wówczas szczęśliwa i dumna z narodzin Syna, tak i dziś jestem dumna z Niego i życzę sobie przede wszystkim, aby powodem tej mojej dumy ciągle pozostawał. A Jemu, no cóż, życzę aby po prostu był zdrowy jak rydz i szczęśliwy jak tylko można najbardziej.
Kocham Cię Synku!
tulipan

Wszystkiego najlepszego, radości, szczęścia moc,
słoneczka wesołego, snów pięknych co noc.
Śpiewając idź przez życie, rozkwitaj jak ten kwiat
przy dobrym apetycie i zdrowiu sto lat.

Pieniądze szczęścia nie dają być może
lecz kufereczek stóweczek daj Boże.
Wakacji w Złotym Brzegu, podróży morskich też.
Wszystkiego najlepszego, wszystkiego czego chcesz.

http://www.wielkiezarcie.com/zdjecie.php?id=7764             http://www.wielkiezarcie.com/zdjecie.php?id=7537

 

 

 

 

Wesołego Alleluja!

Święta tuż, tuż, a wiosny jak nie było tak nie ma… mało tego, dziś w tv wieszczono, że jeszcze dwa tygodnie jej nie będzie raczej…
Jakby tego było mało, dopadł mnie jakiś wirus…  paskudny… za co? za jaką karę…? wczoraj było kiepsko, dziś rano ciut lepiej, więc zabrałam się za upieczenie sernika i blatów pod mazurki… i tyle… kaszel mną poniewiera… nie mam sił na nic…
Wczoraj rano zrobiłam małe dekoracje … choć tyle, skoro za oknami prawie biało…wietrznie…
wielkanoc 2013

i pisanki nawet zrobiłam… sama… trochę nieudane, ale nie miałam czym
„pisać”, jak widać końcówka długopisu nie bardzo się do tego nadaje…ale są
pisanki 2013
Prawdopodobnie w pogodzie już nic się nie zmieni, ale co tam, ważne by w sercach rozkwitała wiosna, by było rodzinnie przy stole, by jajeczka smakowały jak nigdy i aby obudziła się w nas nadzieja na „nowe”, bo przecież jajko to symbol życia, nowego życia, może lepszego nawet…
http://www.wielkiezarcie.com/zdjecie.php?id=8588
A zatem zdrowych, radosnych, rodzinnych, smacznych Świąt Wielkanocnych.
WESOŁEGO ALLELUJA!
I oby do wiosny…
wesołego alleluja

I o co w tym wszystkim chodzi?

Mija właśnie trzeci dzień wiosny, kalendarzowej wiosny, żeby było jasne. I co? A piękną mamy zimę tej wiosny, uroczą wprost. To zdjęcie zrobiłam wczoraj. Zima w pełni…
wiosenna zima

A zawsze się mówiło – wczesna Wielkanoc-  wczesna wiosna, późna Wielkanoc – późna wiosna. Ale w tym roku jest inaczej, jest odwrotnie, Wielkanoc szybko – wiosny ani śladu.
A przecież jutro Niedziela Palmowa. Taki wierszyk mówiliśmy, kiedy byłam mała:

Palma bije, nie zabije,
za sześć noc/y/

Wielkanoc!

Wielkanoc będzie, inaczej być nie może, ale jak to będzie wyglądać…
Jak maszerować z koszykiem do święcenia po chodnikach zasypanych śniegiem?
Jak na tym tle będą prezentować się pisanki, baranek, zajączki?
A gdzie żółciutkie żonkile, symbol tych świąt?

Porządki w domu zrobione. Rzeżucha zasiana, nawet wyrosła, wszak ona nie widzi co się dzieje za oknem.
rzeżucha
I to by było na tyle… na razie… bo jak tu myśleć o mazurkach, sernikach, babkach, gdy za oknem krajobraz wskazuje raczej, że należałoby zabrać się za makowce i pierniki?
A  jak zabrać się za malowanie pisanek, kiedy na zewnątrz zawierucha?
Łuski cebuli czekają cierpliwie, może przyjdą też chęci…
Póki co brak nastroju  do przygotowania tych przecież bardzo radosnych świąt.

Powtórzę zatem za smakosią, może ją /wiosnę/ skuszę do przyjścia:

Wiosno droga nabierz śmiałości, pokaż się w pąkach i zabierz szarości.
Niech zieleń zawita, tulipan rozgości… Kocham Cię wiosno w całej rozciągłości.

Wiosna, wiosna, wiosna… czy to ty???

Marek Grechuta śpiewał kiedyś:

Dzisiaj rano niespodzianie zapukała do mych drzwi
Wcześniej niż oczekiwałem przyszły te cieplejsze dni
Zdjąłem z niej zmoknięte palto, posadziłem vis a vis
Zapachniało, zajaśniało, wiosna, ach to ty
Wiosna, wiosna, wiosna, ach to ty

Wiosna, wiosna, wiosna, ach to ty
Wiosna, wiosna, wiosna, ach to ty
Wiosna, wiosna, wiosna, ach to ty
Wiosna, wiosna, wiosna, ach to ty

A ja przekornie pytam – wiosno, wiosno, wiosno    czy to ty???
Jakoś nie jesteś podobna do siebie, dziwnie przybrałaś szatki Pani Zimy, która rozgościła się w tym roku na dobre i jak widać,  tak jej się tu spodobało, że nie może się z nami rozstać.

Ale co tam, ważne, że dziś nadszedł  już ich czas… koniec zimy i początek wiosny… na razie kalendarzowej, ale będzie i realnie, już niebawem…

Mnie ten dzień kojarzy się i tak głównie z innym wydarzeniem …  pewnego roku wraz z wiosną na świat przyszedł mały człowieczek i powiększył  nasz klan, spowodował, że zostaliśmy rodziną o modelu 2+3…
ale zanim mogłam go powitać na tym pięknym świecie, musiałam długo czekać, oj bardzo długo, jakoś nie śpieszno mu było. Dni mijały, a on ani myślał opuścić dotychczasowe „lokum”… i chyba miał rację, wszak nie ma jak u mamy… a może czekał na wiosnę?
Wreszcie 21 marca roku….. /godzina 13.30 i do tego był to piątek, dzień targowy!!!/  „cesarzątko” przybyło.
Pamiętam, jak będąc w szpitalu otrzymałam gratulacje od szwagierki na karteczce przecudnej urody…. dwa bociany, a w gnieździe małe bocianiątko… tyle lat, a ja pamiętam!

Dziś ten uparciuch to już dorosły facet… uparty tak samo jak wtedy… ale i tak go kocham, takiego jaki jest… i tak samo jak wtedy.

No to Synku, życzę Ci
Uśmiechu od ucha do ucha, aż do bólu brzucha,
wiecznej wiosny w sercu
i aby Twoje życie było zawsze wypełnione pozytywnymi zaskoczeniami
i niewyczerpalnym szczęściem!
http://www.wielkiezarcie.com/zdjecie.php?id=9610