Człowiek żyje tak długo , jak długo trwa pamięć o nim.
A pamięć o mojej Mamie trwa, nie umarła. Mimo tego, że Mama odeszła pół wieku temu, pamięć o Niej jest nieśmiertelna, jest wieczna.
W moim sercu, w naszych sercach, trwa i trwać będzie.
Kwiecień od tamtej pory jest dla mnie miesiącem pełnym zadumy, tęsknoty, nostalgii, wspomnień, czasem żalu.
Wspomnienia tamtych dni są ciągle żywe, jakby to było wczoraj, a rany nie mogą się zabliźnić.
Pamiętam 1 kwietnia, ręce bezradnie rozłożone przez lekarzy… nic się więcej nie da zrobić. W pierwszej chwili brzmiało to jak jakiś prima-aprylisowy żart.
Potem miesiąc czekania na cud… może się zdarzy, może jednak się zdarzy?!
I te krótkie momenty poprawy, te promyki światełka w tunelu niemocy, i ta nadzieja, która ciągle się tliła, wszak ona umiera ostatnia.
Ale cudu nie było… gdy 28 kwietnia wybiła godz. 21.00 nadzieja na cud umarła, zgasło wszystko, pstryk… ktoś wyłączył kontakt i wszystko się skończyło, nastała nieodwracalna ciemność, mój świat się zawalił, przestał istnieć, a wraz z nim ja prawie umarłam również.
Wokół nie było nic, bezkresna pustka, nicoś…
Coś, czego nie da się opisać w prostych słowach… coś, co nie pozwala żyć… ciężar, którego nie da się udźwignąć…
Czas leczy rany – tak się mówi… ile w tym prawdy? może niezupełnie, jednak wraz z upływem czasu krwawią coraz mniej, zabliźniają się powoli, już mniej boli, ale nostalgia pozostaje… i pamięć…i dokładny przebieg ostatnich dni, godzin, minut…
Cóż można powiedzieć dziś, po 50 latach? w dniu kolejnej rocznicy pożegnania?
chyba to samo, co każdego roku w tym dniu… chyba napisać po raz kolejny list…
Słowa piosenki Violetty Villas – List do matki chyba najwierniej oddadzą stan mojej duszy dzisiaj.
Mamo, smutno tu i obco
drzewa inne rosną
i ciszy nikt nie zna tu.
Mamo, nie myśl, że się skarżę
żal mi tylko marzeń
dziecięcych dni, moich dni.
Widzę znów nasz dom,
ciebie, Mamo, w nim.
Wspominam stary klon,
ciemny i wysoki jak dym.
Mamo, wołam Twoje imię,
znowu jesteś przy mnie,
jak za dawnych lat.
……………………………….
Mamo w sercu Cię kołyszę,
list do Ciebie piszę,
ciemny jak ta noc.
To nieprawda Mamo,
jutro wyślę list.
I będzie Mamo, tak jak miało być.
A ty Mamo śpij
jeszcze noc, dobrze śpij
o ! Mamo !!!
Śpij spokojnie, Mamo…
zdjęcie – źródło internet
Witam Cię Alicjo prze-serdecznie.
Mam mokre oczy, ale i dziwny spokój. Twoje uczucia tak czysto i zrozumiale przedstawione/opisane dają jakieś pocieszenie, co prawda rozdzierające, ale jednak pocieszenie. Mówisz…mniej boli… i tak chcę myśleć. Dla mnie Mama to „Bóg-Przyjaciel=I Wszystko”.
Uściski mocne i zwyczajnie – dziękuję że mogłam to usłyszeć(przeczytać).
Twój Wierny Zefirek.
Ps. Raannnyyyy jak bardzo chciałabym Ciebie uścisnąć.
Dziękuję.
Cóż za piękny wpis pełen miłości i nostalgii .
Dziękuje 🙂
Dziękuję.
Popłakałam się 😥Nawet nie wyobrażam sobie,ba nawet nie chcę o tym myśleć, jak to jest żyć bez swojej mamy…strasznie to smutne,żegnać kogoś tak bardzo bliskiego.Niestety nie było mi dane Jej poznać,pomimo to na zawsze będzie w moim sercu ❤
Też sobie nie wyobrażałam…
Serdecznie Cię przytulam Alicjo dodając jak bardzo Cię rozumiem…ja też straciłam ukochaną Mamusię. W styczniu ’89 minęły 32 lata a ja wciąż tęsknię…
Czas nie leczy ran, tylko je zabliźnia.. Jedynie wspomnienia wspólnych chwil dają ukojenie.. oraz wiara w to, że kiedyś spotkamy się i już na zawsze będziemy razem..
Dziękuję, też przytulam.
You are absolutely right.