To sernik, który najdłużej wyczekiwał w mojej „poczekalni”… tak, bardzo długo, bo jeszcze chwila, a okres oczekiwania osiągnąłby, bagatela … 2 lata. A dlaczego?
No dlatego, że autorka przepisu /moja koleżanka Żenia właśnie, stąd jego nazwa, aby go jakoś wyróżnić/, przekazała mi przepis trochę niezrozumiały dla mnie prawie 2 lata temu, a jego uściślenie nastąpiło dopiero teraz.
Ale jako że „co ma wisieć, nie utonie” jest już i kompletny przepis i sernik upieczony na jego podstawie.
A sam sernik, no cóż, warto było czekać… cudo!!! przede wszystkim jest wysoki /a ja lubię ciasta wysokie/ i opadł tylko minimalnie, delikatny, puszysty, rozpływający się wprost w ustach… niebo w buzi… dzięki Żenia za podzielenie się przepisem.
Ciasto
3 szklanki mąki
1 masło lub dobra margaryna /u mnie margaryna tortowa/
5 żółtek
2 łyżki cukru pudru
1 1/2 łyżeczki proszku
Ser
1,3 kg sera białego /użyłam twarogu śmietankowego*/
9 żółtek
1 masło lub dobra margaryna /u mnie masło 200 g/
1 budyń śmietankowy albo waniliowy
1 łyżka mąki ziemniaczanej
1 3/4 szklanki cukru /można dać 1,5 szkl. wystarczy/
szczypta soli
rodzynki
olejek pomarańczowy i cytrynowy
skórka i sok z cytryny
Piana z białek
5 białek /pozostałych od ciasta/
1 szklanka cukru
1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
sok z cytryny
Ciasto
Ciasto zagnieść, podzielić na dwie części, 2/3 dać do lodówki, a 1/3 uformować w wałeczek – lepiej się potem ściera – i włożyć do zamrażalnika.
Następnie ciasto z lodówki /2/3/ rozwałkować i wyłożyć na blachę, nakłuć widelcem w kilku miejscach, po czym wyłożyć na ciasto masę serową.
Masa serowa
Masło/margarynę/ utrzeć z cukrem na puszystą masę, cały czas ucierając dodawać po 1 żółtku, a kiedy już będzie dobrze utarte dodać ser /nie mielony*/, a następnie budyń, mąkę ziemniaczaną, olejek pomarańczowy i cytrynowy /po kilka kropli/, skórkę i sok z cytryny. Na końcu delikatnie wmieszać do masy serowej rodzynki /obsypane delikatnie mąką/ i pianę z białek ubitą na sztywno ze szczyptą soli.
Ser można przygotować w malakserze, dzieląc oczywiście wszystkie produkty na pół /za wyjątkiem białek/, a następnie masę serową połączyć w garnku i wtedy dodać rodzynki i pianę z białek. Ja tak właśnie zrobiłam, w związku z czym nie musiałam osobno mielić sera.
Piana z białek
Ubić pianę z 5 białek / pozostałych od ciasta/ ze szczyptą soli , usztywnić 1 szklanką cukru, na koniec dodać 1 czubatą łyżeczkę mąki ziemniaczanej i sok z cytryny.
Ubitą pianę wyłożyć na ser, a na wierzch zetrzeć pozostałą 1/3 ciasta /z zamrażalnika/
Ciasto piec przez 60 min. pierw w temp. 180 st.C /grzanie góra-dół/, a gdy już urośnie /po ok. 30 min./ zmniejszyć temperaturę do 160 st.C. Po tym czasie /po 60 min./ grzanie wyłączyć, zostawiając jednak piekarnik zamknięty jeszcze przez 30 min. a następnie uchylić drzwiczki i tak pozostawić do całkowitego ostygnięcia.
moja uwaga – ciasto wychodzi wysokie /w czasie pieczenia, gdy rośnie – bardzo wysokie/, stąd na przyszłość umieścić blaszkę o jedno „piętro” niżej niż poziom środkowy
*)ser śmietankowy był miękki i dosłownie rozpadał się, stąd nie trzeba było go mielić, ale gdy będzie dysponować serem bardziej zbitym wskazane zmielenie go lub zmiksowanie w malakserze przy użyciu noży /to zastąpi mielenie/