Zauroczyła mnie ta szarlotka bardzo i aż się dziwię, że już tak długo czekała w kolejce na wykonanie. Szarlotki uwielbiam, wszak to drugie moje ulubione ciasto obok serników, ale tak jakoś schodziło i ciągle jej nie upiekłam, bo to albo szarej renety już nie było, albo jeszcze nie było, albo pojawiał się sezon na inne owoce, albo w końcu pojawiał się inny wypiek. Ale wreszcie jest, bo miałam straszną ochotę na szarlotkę i akurat udało mi się jeszcze nabyć szarą renetę.
Jak wieść niesie, taką szarlotkę serwują w tatrzańskich karczmach, jako dodatek do herbaty, zapewne też po góralsku.
A tu źródło
Składniki
500g mąki krupczatki /można dać pół na pół z mąką tortową/
90g cukru pudru
250g masła lub margaryny /wtedy dodać troszkę olejku śmietankowego/
2 żółtka
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżki kwaśnej śmietany
ponadto
2 -3 kg jabłek szara reneta (i tylko takich!)
sok z 1/2 cytryny
3 łyżki cukru pudru
2 łyżeczki cynamonu
Wykonanie
Wszystkie składniki ciasta /schłodzone/ bardzo dokładnie posiekać i wyrobić ciasto /ja to robię przy użyciu malaksera/. Blaszkę natłuścić i wysypać bułką tartą. Ciasto podzielić na trzy części.
1/3 włożyć do woreczka i wstawić na godzinę do zamrażarki.
2/3 ciasta wyłożyć na spód blaszki i dokładnie wyrównać i ponakłuwać widelcem. Blaszkę wstawić na godzinę do lodówki.
Piekarnik nagrzać do 160 st. C.
Jabłka obrać, pokroić na ćwiartki, wydrążyć i pokroić w cieniutkie plasterki /ja robię to w malakserze używając tarczy do szatkowania w plastry/. Jabłka skropić sokiem z cytryny, dzięki czemu nie będą ciemniały tak szybko.
Cukier puder wymieszać z cynamonem i delikatnie wsypać do jabłek. Dokładnie, ale delikatnie wymieszać ręką do momentu, aż cukier oblepi jabłka /uważać aby się nie połamały/.
Blaszkę wyjąć z lodówki. Na ciasto wyłożyć delikatnie partiami jabłka układając plastry w miarę poziomo na cieście. Wyrównać. Na wierzch zetrzeć na grubej tarce ciasto włożone wcześniej do zamrażarki. Wstawić do nagrzanego piekarnika i piec ok. 60 minut na złoty kolor.
Oprószyć cukrem pudrem.