Tańczący obłoczek

Axel

15 lat temu z małym okładem, syn zrobił wszystkim małą niespodziankę, a mianowicie odwiedził schronisko dla zwierząt i wrócił … z pieskiem.
Przyniósł go na rękach, obaj obłoceni po pachy. Prosto ze schroniska pojechał z nim bowiem do weterynarza /lecznica „Jamnik”/ w celu dokonania wymaganych szczepień, a kiedy wyszedł z nim na zewnątrz, piesek natychmiast poczuł smak wolności i … długo potem ścigali się nad brzegiem rzeki w wiosennych roztopach, bo był to ostatni dzień zimy – 20 marca 1999r.

Piesek – wilczek, miał cztery miesiące. Był mieszańcem o raczej ciemnej maści /grzbiet ciemny, brzuch jaśniejszy/, szczuplutki, filigranowy wprost, na szczupłych łapkach, no i przede wszystkich bardzo ruchliwy, „żywe srebro” wprost.
Biegał po domu, jakby chciał wszystko i wszystkich poznać od razu… taki był ruchliwy… zawsze taki był, tak … zawsze, przez całe swoje życie.

Nazwaliśmy go Axel.
Przez 15 lat wspólnego przebywania zżyliśmy się bardzo i poznaliśmy się w każdym szczególe, nie było niespodzianek, wszystko można było przewidzieć, każde zachowanie, każdą reakcję w danej sytuacji.
Piesek dożył z nami sędziwego wieku, bo 15,5 roku u psa to odpowiednik 103 lat u człowieka, ale 2 maja 2014r./piątek/ o godz. 23.24 postanowił już nas pożegnać.
A co będzie siedział ze „starymi”.
Wyrwał się znowu na wolność, siadł na mały obłoczek i popłynął na nim w przestworza. Teraz zapewne gania sobie /już bez smyczy/ po ukwieconych niebieskich łąkach, merdając rozkosznie ogonkiem i węsząc, czy aby nie napotka kogoś znajomego, może nawet ulubioną jamniczkę z sąsiedztwa, która już tam jest?

Nam teraz trochę smutnawo, trochę pustawo się zrobiło, ale skoro Jemu jest dobrze, to niech tak będzie.
Hasaj więc sobie piesku, rozkoszuj się wolnością, podziwiaj piękne widoki, a spójrz czasem w dół na „starych”, pomachaj ogonkiem, aż obłoczek się rozkołysze.
I taki widok „tańczącego obłoczka” musi nam teraz wystarczyć…