Ciasteczka miętowe

Kiedyś piekłam i zajadaliśmy się, przepis miałam w kompie, nie w zeszycie…  pewnego razu komp /tu wężykiem/ trafił, a wraz z tym utraciłam wiele przepisów /nie ma to jednak jak zeszyty, strony żółte, poplamione, pismo rozmazane niekiedy, ale są!!!/. Te ciasteczka są w pewnym sensie podróbą, namiastką tamtych, ale są – kruche i miętowe…ale w domu zrobiło się bardzo miętowo od zapachu w czasie pieczenia.

Składniki /na 2 blachy z piekarnika/

2 szklanki mąki tortowej
2 łyżki mąki ziemniaczanej
200 g masła/dobrej margaryny lub wymieszane pół na pół
1 szklanka cukru pudru
1 żółtko
szczypta soli
2 łyżki suszonej mięty startej na proszek /może być z herbaty miętowej/
otarta skórka z cytryny lub aromat cytrynowy

Wykonanie

Do miski przesiać mąkę, dodać pozostałe składniki, wymieszać i zagnieść miękkie, elastyczne ciasto.
Ciasto podzielić na 2 część, z każdej uformować wałek, zawinąć go w folię spożywczą lub aluminiową i włożyć do lodówki na minimum 2 godziny /można też zostawić ciasto w lodówce do następnego dnia/.

Piekarnik nagrzać do 170 st.C., blachy z wyposażenia piekarnika wyłożyć papierem do pieczenia.
Ostrym nożem kroić plasterki ciasta o grubości ok. 5-6 mm, spłaszczać delikatnie widelcem, układać na blasze i piec około 12 minut na złoty kolor.

Ciasteczka ryżowo-kokosowe

Często wracam ostatnio do starych, zapomnianych już trochę przepisów, wertując pożółkłe już kartki zeszyty, mojej „książki kucharskiej”. I tak oto napotkałam przepis na ciasteczka ryżowe… Pamiętam ich smak do dziś, a „kropka” domowego dżemu porzeczkowego lub truskawkowego dopełniała reszty. Były tak pyszne, że upieczone z jednej porcji nie przetrwały kilku godzin. Ciekawa jestem, czy moje dzieci je pamiętają?

Otóż postanowiłam upiec je znowu. Przygotowania rozpoczęłam od zdobycia kaszki ryżowej. Piszę „zdobycia”, bo w okolicznych sklepach jej nie znalazłam, a kiedy o nią pytałam, personal robił ogromne oczy, wskazując jedynie na kleiki ryżowe. Uparłam się na te ciastka i w końcu nabyłam kleik ryżowy bez żadnych dodatków /czyli bez dodatków smakowych/, ale w poszukiwaniu kaszki ryżowej nie poprzestanę, bo jednak ciastka zapamiętane i upieczone z jej dodatkiem smakowały zupełnie inaczej /lepiej/, a może tylko tak mi się wydaje?

z tej porcji wyszło 50 szt. ciasteczek /2 blachy z wyposażenia piekarnika 2×25 szt/

Składniki

1 opakowanie kaszki ryżowej /250 g/ dałam kleik ryżowy bez dodatków 160 g/
1 kostka margaryny /250 g/ – /myślę, że na 160 g kleiku wystarczy 200 g/
3/4 szklanki cukru pudru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
3 jaja
5 łyżek kokosu
dżem, marmolada /u mnie  dżem „sklepowy” – nie nadaje się raczej, bo się rozpływa/

Wykonanie

Do miski miksera wsypać kleik oraz proszek do pieczenia – wymieszać.
Dodać pozostałe składniki i wysiekać. /Wg przepisu pierwotnego należało ubić jajka z cukrem, a potem wysiekać z resztą/.
Z ciasta formować nieduże kulki /wielkość orzecha/, lekko je spłaszczać na grubość ok. 0,5 cm, w środku zrobić mały dołek, który wypełnić odrobiną marmolady lub dżemu.
Układać ciastka na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i piec w piekarniku nagrzanym do 170 st.C ok. 15 min. grzanie góra-dół /na jasny złoty kolor/.