Moje kotlety nie mają nic wspólnego z oryginalnym sznyclem wiedeńskim, który przygotowywany jest z mięsa cielęcego cienko rozbitego, po czym panierowany w bułce tartej i smażony na maśle, a następnie podawany z plasterkiem cytryny.
W Polsce sznycel wiedeński serwowany w restauracjach sporządzany jest przeważnie ze schabu i podawany z jajkiem sadzonym, „usadzonym” właśnie na usmażonym kotlecie. Jest to raczej „sznycel po wiedeńsku” a nie „sznycel wiedeński”.
Moje kotlety będą jeszcze inne – smażone pod pierzynką serowo-białkową.
inspiracja
Składniki
3 kotlety ze schabu lub piersi kurczaka
10-15 dag żółtego sera
2 jajka
sól, pieprz, ostra papryka
mąka, bułka tarta
olej do smażenia
Ser zetrzeć na tarce o dużych oczkach, potrzepać ostrą papryką.
Żółtka oddzielić od białek. Z białek ze szczyptą soli ubić sztywną pianę. Kotlety ubić, przyprawić z obu stron solą i pieprzem. Panierować jak tradycyjne kotlety w mące, żółtkach (do żółtek dolać trochę wody, żeby je rozcieńczyć) i bułce tartej.
Na rozgrzany na patelni tłuszcz położyć kotlet. Posypać startym serem, na ser wyłożyć pianę z białek.
Smażyć, aż spód się zarumieni, przewrócić na drugą stronę, lekko przyklepać i usmażyć na złoty kolor. Dzięki „kołderce” z piany ser nie powinien wypłynąć podczas smażenia.