Przypomniało mi się to ciasto ot tak, nagle…
Pracował kiedyś ze mną kolega, który był świeżo upieczonym mężem i cały czas opowiadał o swej żonie, jaka to z niej dobra gospodyni, jak pyszne ciasta piecze… nad jednym z nich bardzo się „rozpływał”, wreszcie nawet przyniósł i poczęstował nasz babiniec. Baby jak to baby – od razu, a przepis przyniesiesz? Trochę wody upłynęło, ale w końcu przyniósł. Zapisałam go w swoim zeszycie i od czasu do czasu potem piekłam, choć ostatnio jakoś o nim zapomniałam… Ale jest, znalazł się i zeszyt i przepis, a „cudak” został upieczony. Jak zawsze pulchny i pyszny.
Składniki /forma 11×35 cm/
2 szklanki mąki
1 szklanka cukru
1/2 szklanki oleju
5 dużych jaj
1 kopiata łyżeczka sody
2 łyżeczki kakao
1 łyżeczka cynamonu
4 jabłka
zapach rumowy
Wykonanie
Białka ubić na sztywną pianę, następnie dodawać stopniowo cukier i ubijać, aż piana będzie lśniąca, a cukier całkowicie się rozpuści. Nie przerywając ubijania dodawać po 1 żółtku i dalej ubijać.
Teraz malutkimi porcjami dodawać olej i delikatnie mieszać. Na koniec dodać mąkę wymieszaną z sodą i cynamonem oraz pokrojonymi w kostkę jabłkami. Delikatnie wymieszać, przełożyć do formy wyłożonej papierem do pieczenia i piec w temp.160-170 st.C ok. 60 min. /II poziom góra-dół/.
Upieczone ciasto dobrze jest naponczować /wskazane, ale nie jest konieczne, czasem pomijam i też jest dobre/.
Należy to zrobić w następujący sposób: upieczone ciasto nakłuć patyczkiem do szaszłyków, a następnie naponczowąć wlewając w otworki poncz, przygotowany z herbaty, cukru i soku z cytryny, z dodatkiem rumu lub wiśniówki /nie przesadzić z ilością/.
Wierzch polać polewą czekoladową lub lukrem.
Ja tym razem wykorzystałam resztkę kajmaku i posypałam płatkami migdałowymi.