Święta tuż, tuż, a wiosny jak nie było tak nie ma… mało tego, dziś w tv wieszczono, że jeszcze dwa tygodnie jej nie będzie raczej…
Jakby tego było mało, dopadł mnie jakiś wirus… paskudny… za co? za jaką karę…? wczoraj było kiepsko, dziś rano ciut lepiej, więc zabrałam się za upieczenie sernika i blatów pod mazurki… i tyle… kaszel mną poniewiera… nie mam sił na nic…
Wczoraj rano zrobiłam małe dekoracje … choć tyle, skoro za oknami prawie biało…wietrznie…
i pisanki nawet zrobiłam… sama… trochę nieudane, ale nie miałam czym
„pisać”, jak widać końcówka długopisu nie bardzo się do tego nadaje…ale są
Prawdopodobnie w pogodzie już nic się nie zmieni, ale co tam, ważne by w sercach rozkwitała wiosna, by było rodzinnie przy stole, by jajeczka smakowały jak nigdy i aby obudziła się w nas nadzieja na „nowe”, bo przecież jajko to symbol życia, nowego życia, może lepszego nawet…
A zatem zdrowych, radosnych, rodzinnych, smacznych Świąt Wielkanocnych.
WESOŁEGO ALLELUJA!
I oby do wiosny…