O Almanka

Gotuję bo muszę, piekę bo lubię, przetwarzam bo ilość słoików i butelek na półkach daje mi "kopa" do zrobienia następnych, a kocham.... z rzeczy przyziemnych - Kocham mój ogród !!!

Zapiekanka ziemniaczano-kalafiorowa

Robiłam na obiad jajko sadzone, do tego fasola szparagowa i kalafior. Kupiłam świeżego kalafiora, był ogromny, do obiadu zużyty zaledwie w połowie. Co zrobić z resztą? jakieś pomysły wpadały mi do głowy i natychmiast je kasowałam, aż w końcu przyszła mi do głowy zapiekanka. Jak pomyślałam, tak zrobiłam, dodając oczywiście to i owo. Wyszło całkiem smacznie.

Składniki

1/2 kalafiora
6-7 ziemniaków
1długa marchew
1 cebula
5-6 plasterków szynki
2 jajka
1 mała śmietana /ok.200 g/
sól, pieprz, Ziarenka smaku
natka pietruszki
ser żółty w kawałku

Wykonanie

Obrane ziemniaki i marchew pokroić w plasterki /ziemniaki w grubsze /, wrzucić na lekko osolony wrzątek i gotować 5 min. odcedzić.
Kalafior również ugotowany na półmiękko, podzielić na cząstki. Jajka ugotować na twardo, pokroić w grubsze plasterki.
Cebulę pokroić w półplasterki, poddusić na maśle, dodać szynkę pokrojoną w paseczki, podsmażyć.
Wszystkie składniki włożyć do dużej miski, dodać natkę  pietruszki, pieprz, delikatnie wymieszać. Wyłożyć do naczynia żaroodpornego, zalać śmietaną wymieszaną z odrobiną Ziarenek smaku, na wierzch zetrzeć ser żółty. Włożyć do piekarnika nagrzanego do 150 st. zapiekać ok. pół godziny.
Podawać z keczupem, z dodatkiem ogórka kiszonego.

Pijana śliwka w czekoladzie

Kiedyś moja córka odwiedziła koleżankę i została poczęstowana ciastem, które bardzo jej smakowało, tak bardzo, że wróciła do domu wyposażona w  przepis i dodatkowy kawałek ciasta. No i w najbliższym możliwym terminie zrobiłyśmy je również.
Nawiasem mówiąc, podobny bardzo przepis spotkałam potem w necie, ale tylko podobny…..
A ciasto naprawdę warte „popełnienia” – smaczne, efektowne, no i nawet mężczyźni je chwalą i się nim zajadają.
pijana śliwka w czekoladzie

Biszkopt /wszystkie składniki x 2 – na 2 placki/

4 jaja
4 łyżki cukru
4 łyżki mąki pszennej
1 płaska łyżeczka proszku
1 łyżeczka octu
2 płaskie łyżki kakao

Masa

1/2 l mleka
3 żółtka
1 budyń waniliowy lub śmietankowy
1 łyżka mąki ziemniaczanej
1 łyżka mąki pszennej
3/4 szklanki cukru
1 cukier waniliowy
1,5 kostki masła
alkohol /wódka lub rum/

Dodatkowo

50 dkg śliwek kalifornijskich
ok. 1 szklanki wódki lub rumu

Polewa

1 czekolada gorzka /deserowa/
1/2 kostki masła
1 łyżka mleka

Wykonanie

Dzień wcześniej przygotować śliwki. Zalać je wrzątkiem na min. 5 minut, potem odcedzić. Wody nie wylewać /dodać do niej troszkę cukru i soku z cytryny – posłuży do naponczowania ciasta/.
Śliwki włożyć teraz do naczynia szczelnie zamykanego, wlać alkohol, zamknąć i pozostawić do następnego dnia /na noc/, niech się napiją do woli alkoholu.
Następnego dnia odsączyć alkohol, śliwki pokroić na pół.
Odsączony alkohol wykorzystać do masy.

Żółtka oddzielić od białek. Do żółtek dodać ocet i dokładnie wymieszać. Białka ubić z cukrem, dodać żółtka, mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia i na końcu kakao. Całość dobrze wymieszać. Piec ok. 30-35 min. w temp. 150 st.
Upiec 2 takie biszkopty.

Z mleka, cukru, budyniu i mąki ugotować budyń. Po ostygnięciu dodawać porcjami do ucieranego masła – utrzeć na puch, dodać alkohol.

Składniki polewy podgrzać, połączyć szybko mieszając.

Biszkopty nasączyć, a następnie składać:
– biszkopt
– 1/3 masy
– 1/2 śliwek
– 1/3 masy
– biszkopt
– 1/3 masy
– 1/2 śliwek
– polewa

P.S.
W tym roku /12.2021/ zrobiłam troszkę inaczej… na skróty w pewnym sensie. Upiekłam jeden placek wg przepisu jak niżej i przekroiłam na pół.:

Składniki

3/4 szklanki oleju rzepakowego
1/2 szklanki wody
1 szklanka cukru
3 płaskie łyżki kakao

Wszystkie składniki umieścić w rondelku, zagotować  do rozpuszczenia się cukru, zdjąć z ognia i całkowicie wystudzić.

Teraz

5 jajek – białka i żółtka oddzielnie
1/2 szklanki drobnego cukru do wypieków
1,5 szklanki mąki pszennej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody oczyszczonej

Białka ubić na sztywną pianę, pod koniec ubijania dodawać stopniowo cukier – łyżka po łyżce jak do bezy, dalej ubijać. Dodać wszystkie żółtka i ubić. Wlać całą wystudzoną mieszankę kakaową i dokładnie wymieszać szpatułką lub na wolnych obrotach miksera do połączenia.
Dodać przesianą mąkę z proszkiem i sodą, delikatnie wymieszać szpatułką.

Ciasto przelać do formy /dno wyłożone papierem, jak do biszkoptu/.
Piec w temperaturze 180 st.C przez 40 – 45 minut /do suchego patyczka/. Wystudzić w uchylonym piekarniku.
Po wystudzeniu ciasto przekroić na 2 blaty kakaowe.

Ponadto do masy użyłam 1 masło i 1/2 kostki „Kasi”….masa z dodatkiem margaryny jest lepsza i bardziej stabilna – wskazówka od doświadczonej kucharki.

Nieporozumienie

Dwa dni temu wieszczyłam, że wiosna już blisko. Wpatrywałam się w zwisające, żółciejące co raz bardziej  witki wierzb i byłam pewna – wiosna nadejdzie bardzo szybko.
W porywie euforii wykonałam telefon do mojej przyjaciółki, koleżanki „działkowej”, żeby jej objawić moje odkrycie /robię to co roku i zawsze się sprawdza/ – wierzby budzą się do życia! Będzie wiosna!
Ona również bardzo się ucieszyła, zaczęła nawet rozmowę na temat wysiewu nasion cynii, wszak w ubiegłym roku miałam je bardzo urodziwe i stąd dopytywała, kiedy powinna pomyśleć o wysiewie nasion na sadzonki.
To jej rozmyślanie o nasadzeniach mnie również zmobilizowało do myślenia. Wyciągnęłam zatem kajet, przejrzałam zapiski co i gdzie rosło w ubiegłym roku, rozrysowałam plan nasadzeń na rok bieżący i już poczułam wiatr w żaglach, już jakbym rozpoczęła sezon.

Aż tu nagle szok!  Wstaję dziś rano a tu ….. biało!
powrót zimy

Co jest, myślę, mgła taka mleczna rozlała się przed moimi oknami? a może mam jakieś zwidy? Nic z tych rzeczy, jest tak biało od śniegu, nasypało w nocy tyle, że wszystko białe.
Moje wierzby też!
Pytam zatem – o co chodzi? Wszak błagalnym tonem prosiłam wiosnę, aby przyszła, bez marudzenia, bez ociągania się, ale wołałam wiosnę, nie zimę.
Chyba jakieś nieporozumienie się wkradło, chyba zostałam źle zrozumiana.
No nie chyba, ale na pewno! Zima zapewne pomyliła kierunek, ale szybko się zreflektuje…. i zawróci…….. mam taką nadzieję.

Serek do wielkanocnego żurku

Zawsze przed Wielkanocą wylegiwał się taki serek w pobliżu „źródła ciepła” i się suszył, pierw zawinięty w gazę, potem już z niej uwolniony, leżał sobie na deseczce i czekał……..nie wiem dlaczego, ale zawsze kojarzyło mi się to z wylegiwaniem kota….. też leżał  zawsze nieruchomo w pobliżu jakiegoś ciepłego miejsca, wyciągnięty, prawie jak ten serek na deseczce….
Taki serek był obowiązkowym dodatkiem do żurku Wielkanocnego,  robionego zawsze na wodzie po gotowaniu szynki wędzonej, czystego, czyli sam zakwas bez osadu mąki,  do tego musiał być świeży chrzan, skrobany wprost z korzenia, no i oczywiście święcone /chleb, szyneczka, kiełbaska, jajeczka/.
Kiedy zaczęłam sama prowadzić dom i przygotowywać święta, przypomniałam sobie o tym serze. Ale nie pamiętałam, jak się go robiło. potem spotkałam kogoś z rodzinnych stron i zagadnęłam go w tym temacie, nawet przepis dostałam, ale mi gdzieś zaginął. Wreszcie pomyślałam o mojej bratowej…… i ona mi podpowiedziała. Jej wskazówki oraz odkopane resztki zapamiętanych szczegółów, pozwoliły mi na odtworzenie częściowe przepisu. I oto on!

Składniki

1/2 kg sera tłustego
2 jaja /lub 1 jajo i 2 żółtka/*)
1 żółtko – do posmarowania
sól, pieprz czarny
pieprz ziołowy, papryka słodka

 Wykonanie

Ser dobrze odcisnąć, rozdrobnić widelcem lub zmielić, wszystkie składniki wymieszać. Masę w formie kuli wyłożyć na ściereczkę lub gazę, zawinąć, lekko spłaszczyć, obciążyć deską do krojenia /poniedziałek/. Na następny dzień można już rozpakować  z gazy i podsuszać w temperaturze pokojowej ok.3 dni /wtorek – czwartek/.
Na koniec posmarować żółtkiem i podsuszyć /piątek/ – ten etap można pominąć.
Można też włożyć na blaszce do piekarnika rozgrzanego do temp. ok 50 st.C  i suszyć /najlepiej z termoobiegiem wtedy ok. 25-30 st. C/, co trwa tylko ok. 30-50 min.

*)Jeśli ktoś chce może dodać więcej, nawet i 4-5 żółtek. Wtedy serek będzie miał ładniejszy kolor.
a tu wykonany przeze mnie w tym roku – niezbyt udany, zbyt cienki … za bardzo go obciążyłam?
serek do żuru wielkanocnego

 

A może jest już tuż, tuż?

Wyjrzałam przez okno…. Na horyzoncie widzę wierzby, płaczące…..
Obserwuję je każdego roku, pierw jak stoją już takie osowiałe, gubią powoli liście i układają się do zimowego snu. Potem śpią sobie smacznie, ja spaceruję obok z psem, cichutko, żeby ich przed czasem nie obudzić…… potem obserwuję, jak zmieniają powoli kolor swych bezlistnych jeszcze gałązek, robią się jasne, potem przybierają złotą barwę, aż w końcu zaczynają się zielenić. Wtedy jest już wiosna! moja ulubiona pora roku!
Wyjrzałam dziś i co widzę? moje wierzby pojaśniały, przybierają żółtawą barwę, a to –  moim zdaniem – znak, że soki w drzewach ruszyły, że powoli budzą się ze snu, że tylko czekać, a wiosna zawita do nas. Jeszcze trochę to potrwa, ale już zaczyna coś się dziać w przyrodzie, już powoli budzi się ona do życia….. to już przedwiośnie?.
I od razu inaczej, od razu raźniej, lżej, lepiej…….

Wiosno, przyjdź jak najszybciej, nie ociągaj się niepotrzebnie, nie marudź!!!
Może kwiaty przedwiośnia – krokusy…… dla zachęty ……
krokusy

Barszcz biały

Barszcz biały, znacznie łagodniejszy od żurku, bo też przygotowywany na zakwasie z mąki pszennej, a nie żytniej. Bardzo dobrze komponuje się z białą kiełbasą.
Zakwas barszczu białego nie jest tak łatwo dostępny jak żuru, stąd też jeśli przyjdzie nam na niego ochota, można z powodzeniem skorzystać z barszczu białego w torebce /Winiary/. Smakuje równie dobrze.
barszcz biały

Składniki

2 średnie surowe białe kiełbaski lub 3 laski kabanosa
1 cebula
4 ząbki czosnku
kilka ziaren pieprzu czarnego
kilka ziaren ziela angielskiego
2-3 liście laurowe
majeranek /ok.1 łyżeczki/
barszcz biały – zakwas w butelce lub „Barszcz biały” WINIARY
jajko na twardo

Wykonanie

Do garnka wlać ok. 3 l zimnej wody, dodać liście laurowe, pieprz, ziele angielskie, obraną i naciętą  na krzyż tuż przy piętce cebulę oraz przetarte ząbki czosnku. Zagotować, zmniejszyć ogień i włożyć białą kiełbasę /w całości/, teraz już nie gotować a jedynie parzyć kiełbasę ok. 35-40 min. /Gdy użyjemy kabanosy, dodajemy je pokrojone w długie kawałki i gotujemy tylko z 10 min./.
Po tym czasie ponownie doprowadzić całość do wrzenia, wlać zakwas z butelki lub też dodać „barszcz biały” rozmieszany w szklance wody, zagotować, następnie gotować jeszcze ok. 10 min. Doprawić do smaku solą, dodać majeranek.
Podawać z pokrojonymi w pasterki –   kiełbasą i jajkiem na twardo.

Żurek

Jutro na obiad będzie żurek, zupa smaczna, pożywna, no i szybka do zrobienia, co też jest bardzo ważne, zwłaszcza gdy nie ma się chęci do dłuższego przebywania w kuchni lub ma się lepsze zajęcie.
Dawniej zrobienie żurku wymagało wiele zachodu, bo pierw trzeba było zrobić zakwas z mąki żytniej wymieszanej z wodą, potem ta mieszanka musiała stać w ciepłym miejscu przez czas jakiś, aż się zakwas ukisił.
Oj pamiętam, jak przed Wielkanocą kisił się zawsze duży gar żuru, wszak był on podstawowym daniem w te święta, z tą jednak różnicą, że gotowało się go w czystej postaci, najlepiej na wędzonce, a resztę składników dodawało się już bezpośrednio do talerza. I obowiązkowy dodatek – serek, a przepis tutaj.
Teraz ugotowanie żurku to „bułka z masłem” jakby powiedziała moja wnuczka….. idziemy do sklepu i po prostu kupujemy gotowy zakwas w słoiczku bądź w butelce, zakwas z mąki żytniej, bo z takiej właśnie robi się żurek. W odróżnieniu od żurku, barszcz biały gotuje się z zakwasu sporządzonego z mąki pszennej.
żurek

Składniki

1 słoik zakwasu na żurek /0,5 l/
1 cebula
2-3 ząbki czosnku
1 laska kiełbasy podwawelskiej lub 2 kiełbaski śląskie
15 dkg boczku wędzonego
majeranek
sól, maggi w płynie
ew. kotka rosołowa

jajka ugotowane na twardo
ser Feta
świeży chrzan

Wykonanie

Do garnka wlać ok. 3 l wody, dodać całą cebulę /ja ściągam wierzchnią warstwę, ale jedną jasną zostawiam, wtedy się nie rozlezie w gotowaniu/ oraz kostkę rosołową. Gotujemy do momentu, gdy cebula będzie na wpół ugotowana. Usunąć ją.
W międzyczasie usmażyć na patelni pierw tłustą część boczku, a potem pozostałą część oraz kiełbasę / wszystko pokrojone w kostkę/, podsmażyć całość. Dodać do zupy i zagotować.
Zakwas w słoiku wymieszać, wlać do gotującej się zupy, pogotować ze 2 minuty. Jeśli wyda nam się zbyt kwaśny można dodać troszkę mleka, zaś jeśli jest za rzadki, zagęścić dodatkowo 1 łyżką mąki pszennej rozprowadzonej w zimnej wodzie.
Przecisnąć czosnek i też dodać do zupy, na końcu doprawić solą, maggi i majerankiem.

Podawać z jajkiem na twardo pokrojonym na ćwiartki oraz kawałkami sera Feta.

Kartacze

Ta potrawa ma wiele nazw – kartacze, cepeliny, kluski litewskie. Wywodzi się z kresów, znana głównie na Wileńszczyźnie, ale i na Suwalszczyźnie. Choć moje rodzinne strony leżą daleko od tych stron, to potrawa była tu również znana.
W moich stronach nazywano ją leniwymi albo leniuchami. Zimową porą nie raz – jak pamiętam – padało hasło :  dziś na obiad będą leniuchy. Przeważnie były robione z nadzieniem jak do ruskich, tyle, że przeważał w ich ser, a ziemniaki były jedynie dodatkiem. Zjadaliśmy przeważnie po pół takiego kartacza, my dzieci. Jakoś nie pamiętam, żeby w czasie kiedy byłam już prawie dorosła, gościły one u nas w domu…..
a może to dlatego, że w okresie zimowym to mnie raczej nie było w domu, wszak pęd do zdobywania wiedzy był silniejszy niż apetyt na kartacze?

Ciasto
2 kg ziemniaków surowych
1 kg ziemniaków ugotowanych
1 czubata łyżka mąki ziemniaczanej

Farsz I
ok.0,60-0,70 kg łopatki wieprzowej
pieprz ziołowy
sól
majeranek
2 cebule
/włoszczyzna gdy mięso będzie gotowane/

Farsz II
0,50 kg sera
2-3 ziemniaki ugotowane
1 cebula
sól, pieprz

Dodatkowo
boczek lub skwarki do polania
1 cebulka mała

Wykonanie

Surowe ziemniaki zetrzeć na tarce, odcisnąć przez gazę, płyn odstawić na 15-20 min. zlać wodę, a skrobię dodać do startych ziemniaków.
Ugotowane ziemniaki przepuścić przez praskę, dodać do surowych, lekko posolić,  dodać 1 łyżkę mąki ziemniaczanej, wyrobić ciasto.

Jeśli farsz bdzie z mięsem gotowanym to pokroić je na kawałki, ugotować z warzywami, zmielić przez maszynkę razem z surową cebulą, dodać sól, pieprz, troszkę roztartego majeranku i wyrobić farsz.

Jeśli farsz będzie z mięsem surowym, należy je zmielić, dodać podsmażoną cebulę, doprawić i dobrze wyrobić.

Jeśli farsz będzie serowy, podsmażyć cebulę, połączyć z ziemniakami i serem przeciśniętymi przez praskę, posolić i dobrze doprawić pieprzem – jak na pierogi.

Formować kartacze –  placki wielkości dłoni, nadziewać mięsem lub serem, uformowanym uprzednio w zgrabny wałeczek. Gotować w lekko osolonej wodzie, 20-25 minut /gdy woda zacznie ponownie wrzeć po wypłynięciu kartaczy, zmniejszyć gaz/.
Podawać polane skwarkami i przesmażoną cebulą, z kleksem śmietany.

Spotkałam też farsz z podgotowaną, pokrojoną kiszoną kapustą , smażoną cebulą i suszonymi, namoczonymi grzybami leśnymi.

A na drugi dzień, już zimne, pokrojone w cienkie plasterki i podsmażone na patelni – też dobre.

Pyzy

W okresie zimy często były serwowane, bo to i czasu było więcej na ich przygotowanie, no i surowiec /ziemniaki/ zawsze pod ręką. Pamiętam, jak Mama już po śniadaniu zabierała się do ich przygotowania – obierała ziemniaki, część gotowała, zaś część mozolnie ścierała na tarce /nie było wówczas takich udogodnień jak malaksery czy roboty/. Podawała je potem na obiad, polane skwaruszkami, czasem tylko tłuszczem z cebulką. Ale pamiętam też, że czasem jadaliśmy je z bratem na śniadanie, podane z mlekiem, taka zupa mleczna.
No i jeszcze jedna ciekawostka – potocznie mówiło się na nie „bałabuchy”…… nie mam pojęcia dlaczego, skąd taka nazwa, ale taka nazwa regionalna utkwiła mi w pamięci.

Składniki

1 kg ziemniaków
sól /ok. 1/2 łyżeczki/

cebula
słonina

  Wykonanie

Ziemniaki obrać. 1/4 ziemniaków ugotować,zaś 3/4 zetrzeć na tarce.
Ugotowane ziemniaki przecisnąć przez praskę.
Ziemniaki starte odcisnąć przez gazę, odciśniętą wodę odstawić, aby się „ustała”,po czym zlać wodę, a osadzoną na dnie naczynie mączkę dodać do ziemniaków /tych startych i ugotowanych/. Całość połączyć.
Formować kulki wielkości orzecha włoskiego, wrzucać na osolony wrzątek i ugotować.

Usmażyć skwarki ze słoniny, dodać pokrojoną w kostkę cebulę, podsmażyć i polewać nimi pyzy.

Można zamrażać, po uprzednim obgotowaniu.

Knedle ziemniaczane ze śliwkami

Kiedy moje dzieci były jeszcze małe, wybraliśmy się z nimi do naszych znajomych, mieszkających pod miastem. Był akurat sezon „śliwkowy”, więc nic dziwnego, że trafiliśmy na knedle ze śliwkami. Nigdy wcześniej ich nie robiłam, bo u mnie dania na słodko to mogły być najwyżej jako deser, a i to każdy chętniej zjadał np. kawałek ciasta.
Kiedy więc koleżanka zaproponowała dzieciom poczęstunek knedlami, ja od razu zawyrokowałam – o nie, moje dzieci nie lubią knedli!
Ona jednak nalegała, a do tego ich dzieci z takim apetytem je pałaszowały, że i  moje się skusiły. Nie wiem, czy to jedzenie w towarzystwie innych dzieci, czy świeże powietrze i wcześniejsze wyganianie się na podwórku sprawiły, że moje dzieci wprost rzuciły się na owe knedle….. aż mi troszkę wstyd było, bo wyglądało to tak, jakby z tydzień były głodzone. Wróciłam więc do domu wyposażona w przepis na „takie”  knedle oraz koszyk śliwek i za dwa dni też je ugotowałam. I co?  I nic… nie chciały  jeść!!!
knedle ziemniaczane

Składniki

1 kg ziemniaków przed obraniem
250 g mąki pszennej /ok. 1,5 szklanki/
1 czubata łyżka mąki ziemniaczanej,
2 czubate łyżki kaszy manny,
1 łyżka masła
1 jajko

Wykonanie

Ziemniaki ugotować w lekko osolonej wodzie /mała łyżeczka/, odcedzić, odparować.
Gorące przecisnąć przez praskę i połączyć z łyżką masła.

Teraz do dużego garnka wlać już wodę, lekko posolić i postawić na gazie.

Na stolnicę przesiać obie mąki, dodać kaszę manną, przestudzone ziemniaki, jajko.
Bardzo szybko zagnieść ciasto /ma być miękkie/.
To ciasto robi się szybko rzadkie, dlatego nie można go długo wyrabiać.
Na posypanej mąką stolnicy zrobić dwa wałki o średnicy 4 cm.
Odcinać nożem krążki o grubości 2 cm, rozpłaszczać dłonią i na każdy kłaść śliwkę /w środek śliwki wsypać troszkę cukru i szczyptę cynamonu/. Zlepiać dokładnie, nadając im kulisty kształt.
Kiedy zrobimy już połowę knedli, wrzucić je na wrzącą, osoloną wodę. Gotować 3 minuty, licząc od chwili ponownego zawrzenia wody. Tak samo postąpić z drugą połową ciasta.

Podawać z masłem i bułką tartą /na patelnię wsypać bułkę tartą, postawić na małym ogniu, a gdy się lekko przyrumieni, dodać masło, wymieszać i zdjąć z gazu –  masła już nie smażyć, zachowa świeższy smak /.
Polać knedle i natychmiast podawać.
Knedle można też polać śmietaną lub jogurtem i posypać cukrem pudrem.