Babie lato
Biedronki i żuki fruwają,
Babie lato podziwiają.
A woda? – Szumi w dolinie.
A rosa? – Lśni na pajęczynie.
A wiatr? – Gwiżdże po lesie.
A drzewo? – Echo niesie.
Wielokrotnie już narzekałam, jak to nie lubię jesieni, że powinnam zapadać w sen zimowy jak niedźwiedź i budzić się dopiero wiosną, że kocham wiosnę i to bardzo.
W tym roku jesień nadeszła słotnie i błotnie, ale trwało to bardzo krótko.
Od pewnego już czasu jesień zrobiła się taka „letnia”, pełna słońca i ciepła, drzewa rozkoszują się taką aurą i wcale nie są chętne pozbywać się swoich letnich ubiorów, ba, nawet niechętnie zmieniają kolor swoich szat, co czynią zawsze.
Stoją pyszne, wyprostowane i kołyszą leniwie swoimi zielonymi „czuprynami”, niekiedy lekko żółtymi, rzadko lekko czerwonymi.
Patrzę tak na nie z okna swojego mieszkania i myślę, że bardzo przypominają „opolskie paradnice”, w swych kolorowych spódnicach, no może postawione tyko na głowie, ale czy wszystko czasem nie jest stawiane na głowie?
Nawet ja chyba stoję tej jesieni na głowie, bo nie tylko jeszcze nie „zapadłam w sen zimowy”, to zachwycam się kolorami tej jesieni, wstającym każdego ranka słoneczkiem, nieśmiało wędrującym niziutko, z uśmiechniętą lekko buzią, każdym kwiatuszkiem, który spóźniony zakwitł dopiero teraz.
Pamiętam kiedy byłam dzieckiem, lubiliśmy /wczesną jesienią właśnie/ wynajdywać w trawie poziomki. Były duże, czerwone, choć jakby mniej pachnące niż latem.
Mama wtedy mówiła – to śpiochy! i żartowała – nie jedzcie ich, bo też staniecie się wielkimi śpiochami.
Ale nie mam nic przeciwko takim urokliwym śpiochom, jak te. Ot, trochę lata jesienią.
nagietkowe śpiochy zerwane w ogródku
Czy można jednak spać, gdy wokół wszystko tętni jeszcze życiem?
W taką pogodę największy raj mają pająki, te duże i te malutkie. Ale jest to też dla nich bardzo pracowity okres. Uwijają się i przędą, przędą długie, cienkie nitki, które potem unoszą się w powietrzu, a najwięcej ich widać tuż nad ziemią. Czy może być coś piękniejszego niż taka siateczka misternie utkana, lekko pokryta poranną rosą?
Nie! Bo to ZŁOTA POLSKA JESIEŃ !!!
To BABIE LATO właśnie.
* * *
Idąc przed siebie horyzontu linią
Wśród łąk i ściętych zbóż
Oczarowany rzekł chłopiec dziewczynie
Spójrz w niebo, w niebo spójrz.
Już babie lato snuje się dokoła
Jakby ktoś zgubił srebrnych nici zwój
Już babie lato oplatając zioła
Szyje jesieni kolorowy strój.
Lato zdziwione w zwierciadle jeziora
Ujrzało swoją twarz
I zrozumiało, nadeszła pora,
Odejścia nadszedł czas.
Drzewa ubrane w anielskie włosy
Szumiały smutny song
Dawno zniknęły pożółkłe kłosy,
Bujna zieloność łąk.