Przy okazji rozpoczętej akcji „coraz bliżej święta” i pieczenia piernika, musiałam jeszcze zagospodarować resztkę jabłek antonówek, aby nie skazać ich na całkowite zamarznięcie na balkonie, wszak z jabłek tak czy siak śnieżki nie uda się zrobić.
Padło na tą roladę. Miałam na nią zakusy już od lat, ale tak jakoś schodziło, ale dziś nastał dzień dobroci dla wszystkich, dla rolady też. Wreszcie się doczekała.
Składniki
5 jaj
1 niepełna szklanka cukru
1 szklanka mąki pszennej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
ok. 1 kg jabłek /u mnie 0,75 kg już oczyszczonych/
1 cukier waniliowy, cynamon, rodzynki/żurawina
Wykonanie
Jabłka oczyścić i pokroić w kostkę. Wyłożyć na dużą blachę /u mnie 30×40 cm/ wyłożoną papierem posmarowanym masłem, wyrównać, potrzepać cukrem waniliowym i cynamonem, rozrzucić po całości trochę rodzynek /rodzynki mają być jedynie małymi akcentami w roladzie, stąd ich ilość nie może być przesadzona/.
Białka ubić ze szczyptą soli na sztywno, cały czas ubijając dodawać po 1 żółtku i kilka łyżek cukru, na końcu zmniejszyć obroty na najniższe, dodawać stopniowo mąkę z proszkiem do pieczenia i delikatnie wymieszać.
Ciasto wylać na jabłka. Piec w temp. 150 st. C /termoobieg/ przez 30 min.
Po upieczeniu gorące ciasto wyłożyć na ściereczkę /biszkopt znajdzie się na spodzie/, zdjąć papier i zwinąć roladę /jabłka znajdą się w środku rolady/. Pozostawić tak zawiniętą do ostudzenia. Zimną obsypać cukrem pudrem.
Moje uwagi na przyszłość
-można ubijać od razu całe jajka, bez uprzedniego oddzielania białek
-jabłka można pokroić w plasterki lub zetrzeć na grubych oczkach
-w przypadku gdy jabłka są bardzo soczyste odsączyć z soku, a nawet dać nieco kisielu w proszku /gdy mamy kostkę/, lub kaszy manny /gdy są starte/
-jeśli jabłka kwaśne – ilość cukru do ciasta jak w przepisie, gdy jest inaczej – ilość cukru zmniejszyć
-można z tej porcji upiec również ciasto na blasze będącej na wyposażeniu piekarnika – ciasta będzie mniej /cieńsza warstwa/
-roladę zawijać pierw w papier, a potem dopiero w ściereczkę