Nabyłam ładny kawałek łopatki i zaczęłam się zastanawiać, co też z niego zrobić. Szkoda całość zmielić, bo w części mięso piękne, chude, nie poprzerastane tłuszczem. Pomyślałam zatem o bitkach, dawniej moje częste danie z pieczeni wołowej, ale teraz…no cóż, mięso wołowe drogie i jeszcze dostępne dość rzadko, przynajmniej w okolicznych sklepach.
Z 1 kg łopatki wykroiłam zatem ładny, zwarty kawałek /ok. 0,5 kg/ i z tego zrobiłam bitki, z reszty będzie coś innego… kiedyś… na razie wylądowało w zamrażalniku.
Składniki
0,5 kg mięsa z łopatki /można użyć chudą karkówkę, szynkę/
1 duża cebula lub 2 mniejsze
czosnek granulowany
sól, pieprz, liść laurowy
mąka i olej do smażenia
Wykonanie
Mięso pokroić w plastry /wyszły mi 4 plastry/, a te z kolei potraktować skruszaczem /to takie zębate urządzenie, które rozluźnia włókna mięsa, ale ich nie rozrywa jak np. tłuczek/. Skropić mięso odrobiną oleju czosnkowego /w razie braku takiego, skropić normalnym i posypać czosnkiem granulowanym/, posolić i popieprzyć i włożyć w przykrytej miseczce do lodówki /na min. 1 godz./.
Po tym czasie bitki oprószyć mąką i obsmażyć na rumiano na małej ilości oleju. Odłożyć na talerzyk.
Cebulę pokroić dowolnie, poddusić na patelni, na której smażone były bitki, a następnie włożyć ją do garnka razem z mięsem. Podlać nieco gorącą wodą, chwilkę pogotować /ok. 5 min. od zagotowania/, następnie dodać listek laurowy i usmażone wcześniej mięso, uzupełnić wodę /woda gorąca, mięso ma być przykryte/, przykryć i dusić do miękkości /ok. 30 min./.
Teraz wyjąć mięso, zaś sos zmiksować /chodzi głównie o rozdrobnienie cebuli/. Mięso ponownie włożyć do sosu. Jeśli trzeba, dodać jeszcze sól, pieprz i ewentualnie zagęścić dodatkowo mąką /w zasadzie sos wychodzi już odpowiednio gęsty, w razie gdy jest inaczej, rozpuścić łyżkę mąki w odrobinie wody, dodać do sosu i zagotować/.