Ciasto to rzuciło mi się w oczy, kiedy „spacerowałam” po necie i od razu postanowiłam, że je upiekę /przepisów spotkałam kilka, więc źródła nie podaję/. Specjalnie wyczekiwałam kiedy dojrzeje mój agrest, na jedynym tylko krzaczku czerwony /pozostałe to odmiany żółto-zielone, ale bardzo chciałam upiec z czerwonym, choć inny też może być/. I doczekałam się, ale… no niestety malutko już go było… trochę owoców spadło, bo susza, a trochę… nie wykluczam, że miałam jakiegoś wspólnika do zrywania. Zrobiłam zatem z tej ilości, którą miałam.
Składniki /tortownica śr. 21 cm lub mała keksówka/
100 g masła – temp. pokojowa
100 g cukru pudru lub drobnego do wypieków
2 jajka
skórka otarta z 1 cytryny
100 g mąki pszennej
30 g budyniu waniliowego bez cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
300-400 g agrestu, odszypułkowanego /miałam tylko 200 g/
Wykonanie
Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej.
Utrzeć w mikserze masło i cukier na jasną i puszystą masę. Następnie dodawać jajka, jedno po drugim, ucierając dokładnie po każdym dodaniu. Dodać skórkę z cytryny i utrzeć. Na koniec dodać przesiane suche składniki i wymieszać szpatułką tylko do połączenia się składników /przesiać bezpośrednio do miski z utartą masą z wys. ok. 20 cm na 2 razy, co dodatkowo napowietrzy ciasto/.
Formę o średnicy 21 cm lub keksówkę wyłożyć papierem do pieczenia. Przełożyć do niej ciasto, wyrównać, na górę równomiernie rozłożyć agrest. Piec w temperaturze 170ºC przez około 35-40 minut lub dłużej, do tzw. suchego patyczka.
Wniosek po upieczeniu – agrest powinien być już wybarwiony, ale nie do końca dojrzały, bo wtedy owoce w pieczeniu już się trochę… rozwalają? robią się zbyt mokre? nie trzymają kształtu?