Całe wieki nie robiłam, bo… skoro sama nie mogę jeść żadnych grochów i fasoli, to przecież nie mogłam narażać swojego języka, aby uciekł mi… Ja też bardzo lubię fasolę, ale niestety, moja wątroba jest innego zdania.
Dziś jednak się złamałam i ugotowałam fasolkę… smacznego smakoszom, ja tylko popatrzę.
Składniki
0,5 kg suchej fasoli Jasiek
250 g surowego wędzonego boczku
250 g dobrej, cienkiej kiełbasy
malutki słoiczek koncentratu pomidorowego /3-4 łyżki/
3-4 łyżeczki cukru /do smaku/
vegeta, sól, pieprz czarny
majeranek, kminek mielony, słodka i ostra papryka
czosnek granulowany lub sól czosnkowa
łyżka mąki do zagęszczenia
Wykonanie
Fasolę dokładnie umyć, wypłukać zimną wodą, po czym zalać również zimną wodą /wody powinno być 2 razy tyle co fasoli/ i odstawić na noc. Następnego dnia odcedzić, ponownie zalać wodą /wody powinno być ok. 1 cm nad powierzchnią fasoli/.
Fasolę zagotować, dodać odrobinę soli i połowę pokrojonego boczku, po czym przykryć /lekko uchylając pokrywkę/ i gotować na małym ogniu ok. 1 godziny.
Czas gotowania możemy skrócić, robiąc przerwę w gotowaniu na ok. 0,5 godz. /wyłączyć gaz, a po upływie tego czasu wznowić gotowanie/.
Pozostały boczek pokroić w drobną kostkę i podsmażyć, po czym dodać kiełbasę pokrojoną w dość grube ćwierć plasterki i smażyć całość do zrumienienia.
Koncentrat rozprowadzić odrobiną wody, dodać cukier dla złamania kwaśności.
Kilka ziaren ugotowanej fasoli wyjąć z garnka i rozgnieść dokładnie na papkę.
Do garnka z ugotowaną fasolą dodać zmiażdżoną papę, koncentrat oraz podsmażoną kiełbasę z boczkiem, wymieszać, dodać przyprawy /danie powinno być pikantne, a z uwagi na wzdymające właściwości fasoli nie żałować majeranku i kminku/. Całość pogotować jeszcze 5-10 min. uzupełniając ewentualnie ilość płynu, zagęszczając na koniec fasolkę mąką rozmieszaną w małej ilości zimnej wody.
Podawać z czym kto lubi… ja – gdybym mogła – pochłonęłabym miseczkę takiej fasolki z pajdą świeżego chleba /nie kromką, ale pajdą/.