Pierwszy raz o kimchi usłyszałam od córki, która często je robi i się zajada, zachwycając się smakiem. Poprosiłam więc o przepis, przestudiowałam recepturkę i postanowiłam też zrobić. A przepis pochodzi z programu TVN w wersji przygotowanej przez Monikę Mrozowską.
Przy okazji poczytałam też w necie na temat owego „kimchi” /czyt. „kimci”/.
Jak się okazało „kimchi” to koreańska kiszonka z kapusty pekińskiej z dodatkiem ryżowego kleiku i mnóstwem ostrych przypraw, co sprawia, że jest bardzo aromatyczne i pikantne. Ma właściwości zdrowotne jak wszystkie kiszonki. Świetnie nadaje się jako przystawka lub sałatka, szczególnie jako dodatek do ryżu czy makaronu, a nawet ,jako jeden ze składników zupy.
Mnie smakuje to tak średnio…chyba moje kubki smakowe nie tolerują aż takich „ostrości” i na przyszłość umniejszę trochę ilość pikantnych przypraw.
Składniki
ok. 800 g kapusty pekińskiej
2 l wody
5 łyżek soli kamiennej niejodowanej
Pasta kimchi:
1 szklanka wody
1 łyżka mąki ryżowej
1 łyżka cukru trzcinowego
1 szalotka
2 ząbki czosnku
2 łyżki sosu sojowego
2 łyżki papryki chili (!)
1 łyżka imbiru
2 łyżki słodkiej papryki
2 łyżki suszonych pomidorów z chili (!)
Wykonanie
Kapustę przekroić wzdłuż na pół, a następnie pokroić na 2-centymetrowe plastry.
Zalać ją w misce 2 litrami przegotowanej, wystudzonej wody i zasypać solą.
Docisnąć ją od góry i odstawić na minimum godzinę.
W tym czasie przygotować pastę.
Mąkę ryżową i cukier wymieszać z wodą i zagotować (ciągle mieszając, żeby nie powstały grudki).
Zdjąć z gazu i dodać poszatkowaną szalotkę, czosnek, sos sojowy, chili, imbir, paprykę słodką oraz suszone pomidory i całość dokładnie wymieszać.
Namoczoną kapustę po godzinie odsączyć i wymieszać dokładnie z pastą
Przełożyć ją do słoików, delikatnie zakręcić i zostawić w temperaturze pokojowej na ok. 5 dni, żeby kapusta sfermentowała.
Po 5 dniach wstawić słoiki do lodówki.
Pamiętaj – im starsze kimchi, tym lepsze… Dlatego warto zrobić go więcej i po miesiącu dalej cieszyć się jego coraz bardziej dojrzewającym smakiem.