Jesień…brrrr…
nie ma to tamto, jesień meteorologiczna, astronomiczna, fenologiczna… to już było…
jutro zaczyna się JESIEŃ KALENDARZOWA !!!
Czy musi? a może by tak nas ominęła wielkim łukiem, nawet niech będzie już zima, za którą też nie przepadam…
Ale tak się nie da, wszystko musi odbywać się w kolejności, w ustalonym porządku, a to, że ktoś traci wigor, że dopada go zły humor, „tumiwisizm” to co z tego?
Siedzę więc otulona kocykiem, sączę gorącą herbatę… zieloną z cytrynową nutą… i zbieram myśli… szukam, szukam uparcie czegoś dobrego w tej porze roku…
I nic, pustka w głowie, cisza zakłócana jedynie odgłosem bębniących po parapecie kropli deszczu…
I taki oto obrazek jawi mi się przed oczami:
Jest wrzesień, pierwsze dni nowego roku szkolnego, pada, zniechęcone „leziemy” do szkoły, wakacje poszły już precz, obowiązkowy strój szkolny… granatowy… na rękawie tarcza z nazwą szkoły, na głowie granatowy beret… z „antenką”… i pani od j. polskiego…
i wiersz Leopolda Staffa – DESZCZ JESIENNY
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno…
Jęk szklany… płacz szklany… a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny…
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny…
I jak tu żyć, jak przetrwać ten okres? Patrzę w okno…drzewa zmieniają szatę, zaczynają gubić liście…ostatnie jesienne róże wznoszą nieśmiało swe pąki ku górze… szukają promieni słońca… nic z tego… a za chwilę zakwitną chryzantemy… złociste…
To znak, że jesień już zagościła na dobre, kroczy pewnie i dumnie, maluje wszystko co się da na żółto, czerwono i brązowo… a za nią już podąża jej pomocnik…wicherek słodziaczek … wiercipięta… nie usiedzi spokojnie w miejscu… będzie wirował nie bacząc na to, że strąca świeżo pomalowane listowie… a co mu tam…
A może pogodzić się z faktem, że jesień jest i już, że każdego roku tak się dzieje?
i zamiast poddawać się tym jesiennym nastrojom i smutkom, powspominać wiosnę, lato?
Może jak w piosence Janusza Laskowskiego – „Żółty jesienny liść” być jej wdzięcznym za to, że jest?
Jesień wszystko odmienia,
niesie smutek i łzy.
Lecz zawdzięczam jesieni,
że kiedyś kwitły bzy.
Jakoś jednak nie potrafię wykrzesać w sobie ani krzty wdzięczności…
A może zadedykuję sobie… sama sobie… wiersz znaleziony w necie?
Pokochaj jesień – autor Tadeusz Karasiewicz
Spróbuj pokochać jesień
z niesamowitymi urokami
Spójrz ile piękna niesie
obdarzając cię nowymi dniami.
Kolorowo jak wiosną
barwne liście ostatki zieleni
Dadzą chwilę radosną
twą szarość życia mogą odmienić.
Wieczór szybciej nastaje
słońce też znika wcześniej niż latem
Lecz nowe czy nie daje
chwile spokoju skorzystaj zatem.