Czosnek niedźwiedzi to jedno z moich odkryć w ostatnich latach. Nabyłam go kiedyś na zielonym rynku od sprzedającej go jako …czosnek ozdobny. No, aż tak urodziwe jego skromne kwiatuszki nie są, stąd też nie dbałam o niego w ogóle, a ponieważ jakoś dziwnie rozsiewał się wszędzie, to nawet namiętnie go tępiłam. Wreszcie kiedyś koleżanka uraczyła mnie sporą garścią zielonych liści, które zresztą też dostała od kogoś, z informacją, że to czosnek niedźwiedzi i zachwalając jego walory smakowe i zdrowotne. I wtedy otworzyłam szeroko oczy – przecież to jest ta roślinka, którą tak sukcesywnie tępię. Pozbierałam wówczas wszystkie roślinki, które jeszcze się uchowały /wykopałam cebulki/ i z majestatem umieściłam na specjalnej grządce. Chyba nie bardzo mu spasowało to przymusowe „osiedlenie”, bo jakoś nie bardzo rośnie, nie mówiąc o rozrastaniu /rozsiewaniu/, ale zobaczymy.
Tymczasem zaopatruję się w sklepie w suszony i dodaję do czego się tylko da.
Tym razem wykorzystałam go jako dodatek do marchewki.
Składniki
5 większych marchewek /moje ważyły 750 g/
2 szklanki bulionu
szczypta soli
50 g masła /1/4 kostki/
1 łyżka mąki pszennej
1 łyżka suszonego czosnku niedźwiedziego
Wykonanie
Marchew oczyścić, pokroić w większą kostkę, wrzuć do rondelka, zalać bulionem, przykryć i ugotować al dente, dodając pod koniec gotowania suszony czosnek niedźwiedzi oraz masło. Marchew powinna pozostać prawie przykryta, gdy płynu jest mniej należy go uzupełnić, dodając wodę.
Gdy marchew ma już odpowiednią miękkość, zagęścić całość mąką, rozmieszaną z odrobiną zimnej wody, doprawić do smaku, zagotować.
Marchewka do podania do mięs smażonych, szczególnie wszelkiego rodzaju kotletów mielonych /sznycli/, zamiast tradycyjnej marchewki z groszkiem.