Oj chodziło za mną jakieś proste jedzenie po tych świątecznych potrawach… a może placki jakieś… a może naleśniki… a może…
W końcu zachcianka się objawiła w pełnej krasie – może racuchy? ale co, z jabłkami? e, nie, takie to już latem były wielokrotnie… no to takie bez dodatku? e, też nie, gdzież zaraz po świętach taka prostota siermiężna niemal… to może z bananem? coś ostatnio córka o takim połączeniu mówiła, nawet przepis obiecała wysłać, ale gdzież tam…
Ale racuchy będą, przepis wykombinuję sobie sama.
Oto i one. Puchate, pyszne…
Składniki
250 g mąki pszennej
szczypta soli
25 g drożdży świeżych
1 łyżka cukru
250 ml ciepłego mleka
1 jajko
2 banany
Wykonanie
Mąkę przesiać do miski, dodać szczyptę soli, wymieszać.
Drożdże utrzeć z cukrem.
Zrobić rozczyn dodając do roztartych drożdży trochę mleka i troszkę mąki, bądź też, aby nie brudzić następnych naczyń, w mące wsypanej do miski zrobić wgłębienie, wlać w nie rozpuszczone drożdże i ok. połowy mleka /ciepłego/, delikatnie zamieszać /tylko w tym wgłębieniu/ i odstawić pod przykryciem do wyrośnięcia na ok. 15-20 min. Gdy rozczyn ruszy dodać pozostałe mleko oraz jajko, dokładnie wymieszać i znowu odstawić przykryte do wyrośnięcia na ok. 25-30 min.
Do wyrośniętego ciasta dodać banany, pokrojone w cienkie plasterki, wymieszać, po czym za pomocą łyżki formować racuszki i smażyć na rozgrzanym oleju na rumiano.
Po odsączeniu z tłuszczu na papierowym ręczniki posypać cukrem pudrem i zajadać, a uszy niech się trzęsą z zadowolenia, wszak zachcianka spełniona.