Wiadomo jak jesteśmy rozleniwieni po świętach i nic się nie chce, ani robić, ani nawet jeść /ściślej mówiąc zjadłoby się, ale nie wiadomo na co mamy ochotę/… wiadomo też, ileż różnych ścinków i resztek mięsa czy też wędlin zalega w lodówce… i ten przepis jest właśnie na ten czas… zagospodarujemy wszystko i nic się nie zmarnuje, a do tego będzie robił się sam i to nie przez kilka dni, kiedy musimy jeszcze biegać z rondlem na balkon i chłodzić toto, ale powstanie za jednym podejściem. No to do dzieła.
Składniki
1 mała lub 1/2 większej białej kapusty /ok. 1/2 kg/ – można zrezygnować *)
ok. 1 kg kapusty kiszonej
2 cebule
2-3 ząbki czosnku
ok. 0,5 kg mięsa wieprzowego /np. pieczona łopatka, karkówka/
ok. 0,5 kg wędlin /boczek i cienka kiełbasa/
garść suszonych grzybów
10 śliwek suszonych /zamiennie 2 łyżki powidła śliwkowego/
po kilka liści laurowych, ziaren jałowca, pieprzu czarnego i ziela ang.,
kminek, papryka słodka
2 kostki bulionowe + 1 l wody
2 łyżki przecieru pomidorowego
1 kopiata łyżka miodu – opcjonalnie *)
Wykonanie
Dodatki mięsne /mięso, kiełbasę i boczek/ pokroić w kostkę. Rozgrzać 1-2 łyżki tłuszczu – najlepiej smalcu, podsmażyć na nim boczek, dodać mięso i kiełbasę, zrumienić.
Kapustę kiszoną odcisnąć z nadmiaru soku, jeśli zbyt kwaśna przepłukać, pokroić na drobniej.
Białą kapustę i cebulę cieniutko poszatkować, podobnie pokroić czosnek.
W dużym naczyniu wymieszać obie kapusty, dodać pokruszone grzyby, pokrojone śliwki oraz przyprawy – wymieszać.
W rondelku zagotować wodę z kostkami bulionowymi, dodać przecier i wymieszać.
Teraz do naczynia, w którym będzie się zapiekał bigos, włożyć połowę wsadu mięsnego, na to połowę przygotowanej kapusty, druga połowa wsadu mięsnego, druga połowa kapusty, zalać wszystko bulionem połączonym z przecierem pomidorowym.
Zapiekać w piekarniku w temperaturze 150 st.C przez 2 godz. I już można konsumować.
*) Tym razem zrobiłam bigos tylko z kapusty kiszonej, dając właśnie dodatkowo miód.
Zapiekałam bigos wieczorem, więc pozostawiłam go w wyłączonym piekarniku na noc, uchylając drzwiczki. Rano podgrzałam na gazie, dodając miód i gorący zapakowałam do słoików /pasteryzacja na sucho – jak na zdjęciu/ – będzie na „lepsze” czasy, zaś miseczkę bigosu zostawiłam dla chętnych do bieżącej konsumpcji.