Dziś część rodziny zażyczyła sobie pulpety w sosie pieczarkowym z kaszą gryczaną. Ja osobiście nie jestem osobą mięsożerną, zwłaszcza latem… wolę jakieś warzywne dania…
No i zrobiłam sobie… tak, tak, sobie!!! kotlety mięsno warzywne… aż sama się dziwię co mnie naszło, bo normalnie w takiej sytuacji wolę nie jeść, albo zjeść np. sałatę pomidorową, a tu… masz babo, zmieniam się czy co? a może to za sprawą deszczu, który leje za oknem, a ciśnienie spadło chyba tak, że leży mi u stóp i może żeby nie wylądować razem z nim na podłodze te kotlety…z warzywami?
Nieważne, fakt – wyszły pyszne… nawet „połówek” się na nie skusił i co mu się rzadko zdarza… zachwycał się smakiem… a mlaskania ile było, a wylizywania talerza… no nie dosłownie, ale prawie…
Więc odtwarzam co tam namieszałam, może jeszcze komuś przypadną do gustu…
Składniki
250 g mięsa /dałam z łopatki, a waga w przybliżeniu – wzięłam trochę od pulpetów/
1 cebula
1 duży ząbek czosnek
1 cukinia średnia ok. 20 cm /miałam żółtą, ale lepsza byłaby zielona lub mieszana/
1 marchewka
1 pietruszka
po kawałku papryki czerwonej i żółtej
1 jajko
1 kajzerka namoczona /mleko/woda/
natka pietruszki, zielona cebula /szczypior/
przyprawy do smaku /powinno mieć wyrazisty smak/ – sól, vegeta, pieprz, kminek mielony, majeranek, papryka ostra i słodka
bułka tarta
olej
Wykonanie
Cukinię umyć i nie obierając ze skórki zmielić razem z papryką w maszynce do mięsa, przy użyciu sitka o największych oczkach, wyłożyć na sitko celem odsączenia nadmiaru wody.
Teraz sitko w maszynce wymienić na właściwe do mielenia mięsa /o mniejszych oczkach/ i zmielić mięso, a także cebulę, czosnek, marchew, pietruszkę, a na koniec także namoczoną i odciśniętą bułkę.
Wszystkie składniki włożyć do głębszej miski, dodać cukinię, zieloną cebulkę i natkę, a także wszystkie przyprawy wg własnego smaku. Wyrobić dokładnie masę, ewentualnie jeszcze doprawić i dopiero teraz dodać surowe jajko i dokładnie wymieszać, dodając w razie potrzeby nieco bułki tartej /gdyby masa była za rzadka/.
Teraz formować kotleciki, obtaczać w bułce tartej /dodałam do bułki 1 łyżkę mąki, żeby bardziej przylegała/ i smażyć na oleju z obu stron na złoty kolor.
A potem już zajadać z czym kto chce… ja konsumowałam tylko z sałatką, ale są tak syte, że mi to wystarczyło w zupełności.