Coś nie udaje mi się ostatnio upiec sernika, bo co zaplanuję, to wyskakuje mi jakaś inna potrzeba, a raczej konieczność upieczenia innego ciasta. Tak też było i tym razem. Plan był, chęci były, a tu dojrzały brzoskwinie i trzeba było je zerwać. A tak to już jest z owocami z własnego ogrodu, że nie zerwiesz 1 czy 2 kg, tylko jak dojrzewają, to wszystkie naraz i „masz babo placek” – czyli kłopot….. Kłopot to może za dużo powiedziane, toć o”od przybytku głowa nie boli” i drzewko nie jest duże, więc i owoców nie wiadomo ile nie ma, ale jakiś tam nadmiar ich jest i trzeba to jakoś rozdysponować.
Zatem zamiast sernika będzie ciasto kruche z… brzoskwiniami. Serniki uwielbiam /na równi z czerwonym barszczem i cukinią w każdej postaci…/, ale powiem bez przechwałek, ciasto warte grzechu….. tzn. kalorii….. dodatkowych boczków…..
Żeby trochę mniej tych kilogramów „przytulić”, ciasto upiekłam w mniejszej blaszce, bo zawsze to mniej kalorii wyjdzie.
Składniki /forma 24×24 cm lub 20×32 cm//
Ciasto
340 g mąki pszennej /2 szklanki/
1 duże jajko
130 g cukru pudru
200 g masła
1 łyżka smalcu
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
Nadzienie
1,5 kg brzoskwiń
1 duży kisiel pomarańczowy /bez cukru/
2 pełne łyżki mąki ziemniaczanej
Wykonanie
Suche składniki na ciasto wysiekać z zimnym tłuszczem pokrojonym w kostkę /można wykorzystać malakser/, dodać jajko, zagnieść szybko.
Ciasto podzielić na 2 części. Większą /ok. 2/3 ciasta/ wyłożyć dno formy /na dnie papier do pieczenia oczywiście/, mniejszą zaś /1/3 ciasta/ włożyć do zamrażalnika.
Z brzoskwiń usunąć pestki i pokroić je w kostkę /lepiej drobną/, a następnie wymieszać z kisielem i mąką ziemniaczaną.
Ciasto w formie posypać bułką tartą, na to wyłożyć brzoskwinie, na wierzch zetrzeć /bądź skubać/ schłodzone ciasto.
Piec w piekarniku nagrzanym do 170 st. C przez ok. 40-45 min. Przed podaniem posypać cukrem pudrem.
Ciasto można też upiec z morelami lub nektarynkami.