Była sobie kiedyś mała dziewczynka… miała starszą Siostrę, wiele lat starszą. Kiedy mała, wszędobylska dziewczynka biegała sobie i rozkosznie wymachiwała warkoczykami, jej Siostra była już prawie dorosłą pannicą. Z jakim uwielbieniem „młoda” patrzyła wtedy jak „starsza” się stroi, z jaką zazdrością, że spotyka się z koleżankami, że śmieją się, żartują, a ona?
Ona była zawsze jak „ogonek”… taki niechciany, odpędzany, bo i cóż takie dziecko miało robić wśród prawie dorosłych.
„Młodej” bardzo się to nie podobało, ale im bardziej była natrętna, tym bardziej przepędzana. A im bardziej przepędzana, tym więcej psot i złośliwostek wpadało do jej małej główki. Często do akcji wkraczała nawet Mama, zakazując „młodej” to i owo.
Ale przyszedł czas, że „starsza” zmieniła stan cywilny i opuściła domowe gniazdko, a wraz z tym problem został rozwiązany.
W niedługim czasie „młoda” została ciocią… o, nie, nie zdawała sobie z tego sprawy, ba, nawet nigdy nie była tak nazywana.
A jej „starsza”? no była już dla niej kimś zupełnie innym, kogoś innego oznaczającą Siostrą…była już przecież matką swoich dzieci.
Całą uwagę skupiała na swych synach, matkowała im ciągle, była jak kwoka dbająca o swe kurczęta, bez względu na to, czy jeszcze tego potrzebowali czy już nie i jak „starzy” sami powoli się stawali.
Aż do dzisiaj…
Dziś machnęła ręką na doczesny świat, zostawiła wszystko i wszystkich, ale i tak wiem, że tam z góry będzie bacznie wszystko obserwować, będzie nadal czujna, będzie nadal zarządzać…
Rozsiądź się więc Siostro wygodnie w cieniu rajskich drzew, odpocznij w spokoju, a w wolnych chwilach zerknij tu na nas czasem i wyślij promyczek dobrej energii.
A ja? bardzo żałuję, że nie wróci już ten czas, kiedy byłam „natrętną muchą”… mogłabym nawet być odpędzana przy użyciu „łapki na muchy”…
Wspomnienia jednak pozostaną…tylko wspomnienia… tylko tyle i aż tyle…
Pielęgnujmy więc i szanujmy wspomnienia!