Lubię czasem usiąść przy filiżance kawy, wyciągnąć schowany głęboko stary zeszyt z przepisami i wertować, przerzucając powoli, kartka po kartce. Zeszyt ma „rozdziały” tematyczne, a jakże, na każdej stronie jeden przepis zapisany odręcznie i tylko odmienny kolor pisma świadczy o tym, że były wpisywane w różnym czasie i już innym długopisem. Przy każdym przepisie jakieś oznaczenia, a to plusik /+/, co oznacza, że do powtórzenia, a to w nawiasie imiona – Krysia, Irena, Elżbieta, Dorota, Tola, Tosia…czasem nazwisko, a czasem nazwa miejscowości… to wiadomo, że przepis przywieziony z jakiegoś wyjazdu.
I tak siedzę, przeglądam, wspominam, rozmyślam… z każdym wiąże się jakaś historia. Rozmarzyłam się prawie, toć to wczesny okres mojego „romansu” z kuchnią, piekarnikiem…
W trakcie tej mojej „wędrówki” w przeszłość natrafiłam na przepis na kruche rogaliki, jakiś taki dziwny mi się wydał, bez jaj, bez spulchniaczy, bez oznaczenia skąd pochodzi, od kogo, widać jeden ze starszych, bo później to zawsze pisałam od kogo… ale miał /+/… postanowiłam, że upiekę te rogaliki… i nie żałuję!
Pyszności…kruchutkie, pachnące różą /wymieszałam marmoladę, powidło śliwkowe i różę/, wprost jak „gołąbki, same lecą do gąbki”… mniam…
Składniki /wg zapisu w zeszycie/
3 szklanki mąki
1 „Maja” lub tyle smalcu /”Maja” to była kiedyś margaryna dobrej jakości o gramaturze 250 g/
1 mała butelka śmietany /były wówczas w takich małych buteleczkach 250 ml /
na czubek łyżeczki soli
Wykonanie
Tłuszcz posiekać z mąką na stolnicy, dodając sól, następnie uformować koczyk, zrobić dołek, wlać rozbełtaną śmietanę i zagnieść ciasto*. Schłodzić.
Ciasto podzielić na 4-6** części /zależy jak duże rogaliki chcemy/, każdą część rozwałkować na kształt koła, podzielić na trójkąty, nakładać ociupinę marmolady z różą i zwijać rogaliki. Piec na złoty kolor. Ciepłe posypać cukrem pudrem.
*)Przechodząc do współczesności – mąkę wraz z tłuszczem /dałam smalec i margarynę tortową pół na pół/ włożyłam do malaksera i posiekałam, po czym dodałam śmietanę i chwilę wyrobiłam – również w malakserze, tylko do połączenia składników/.
**)Ciasto podzieliłam na 6 części, wskutek czego otrzymałam 48 rogalików.
***) dodatkowa uwaga – dawniej były piekarniki gazowe i nie było w nich raczej termometrów, stąd piekło się na wyczucie… obecnie piekłam je w temp. 180 st.C ok 20 min. – ciasto jest bez cukru, więc zbyt się nie zarumieni