Jest, wreszcie przyszła, moja naj- naj- pora roku. Zapraszam na spacer po moim ogrodzie.
maj
Wiosna w tym roku bardzo nietypowa, zimno, mokro, ba, nawet niektóre dni mroźne i śnieżne. Stąd też fotorelacja z ogrodu skromna. W zasadzie brak wiosny w pierwszym jej rozkwicie, kiedy to dywany krokusów wieszczą, że już jest wreszcie.
Ale przynajmniej coś zamieszczę, żeby nie sprawiać wrażenia, że w 2021 wiosny nie było w ogóle.
Moja ukochana pora roku przemija, a dookoła koronawirus jeno… i zakazy… i nakazy… maseczki, rękawiczki, kwarantanny…
Ale przyroda gwiżdże na wirusy i robi swoje… Moje tulipany w pełnym rozkwicie choć gospodyni nieobecna, ale dzięki dobrym ludkom choć na zdjęciach mogę się nimi zachwycać. Czyż nie uroczo piękne?
Mały rekonesans na działce w dniu wczorajszym i szukanie zwiastunów wiosny… i są, choć bardzo skromne… jakoś tak mało krokusów, może wymarzły, a może jeszcze z niedowierzaniem patrzą, czy już? czy to ty wiosno?
4.03.2019
przebiśniegi i krokusy
19.03.2019
cd. krokusy oraz kosaciec żyłkowy i… pierwiosnek
25.03.2019
śnieżnik lśniący
8.04.2019
bratki, pierwiosnki, żonkile, lawenda fr. , miodunka, barwinek, tulipan i forsycja
lawenda fr,
miodunka
23.04.2019
17.05.2019
31.05.2019
Udałam się dziś w małą podróż…podróż wspomnieniową po moim blogu, w poszukiwaniu choć śladu wiosny… I co? i tak jak pamiętałam, znalazłam!
Cztery lata temu uwieczniłam we wpisie A nie mówiłam? dowody na to, że wiosna już w lutym była. Ba, oprócz tego, że moje „obserwatorium”, czyli widok z okna na wierzby rosnące przy ulicy, zwiastowały wówczas również jej nadejście, to piękne, kolorowe krokusy, przylaszczki i białe przebiśniegi były żywym tego dowodem.
Tak się przy tym rozmarzyłam i taka ogromna tęsknota ogarnęła mnie za moją ukochaną porą roku, że… a, szkoda gadać.
Bo cóż tu można powiedzieć, kiedy za oknem takie oto widoki:
Prowokacyjnie zakupiłam na początku miesiąca pierwiosnki…dwie doniczki…śliczne były, ale zdążyły już przekwitnąć, a wiosny jak nie było, tak nie ma. Może choć przetrwają same roślinki do czasu, kiedy można będzie je wysadzić na mojej działce /mam kilka takich egzemplarzy, ale nie zawsze się to udaje/.
Mało tego, „zapowiadacze” pogody straszą, że zima to dopiero przed nami.
Wszystko stanęło na głowie chyba. Oby tylko nie było jak w opowieści mojego Dziadka, który często wspominał, jak to w roku X /niestety, nie zapamiętałam w którym, ot skleroza/ 2 maja spadł śnieg „po kolana”.
Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie.
Na przekór zimie i widokom za oknem kupuję co tydzień świeże tulipany i ustawiam je w wazonie…i patrzę tak na nie…i „udaję”, że to moje, z mojej działeczki… i co tydzień kupuję w innym kolorze, żeby było inaczej, różnorodnie, prawie tak jak u mnie w ogrodzie. Ot, takie małe oszustwo…
A może jednak w ten sposób wymuszę nadejście wiosny? A zima zrozumie, że już jej czas minął?
Zimo, a sio… a kysz! a kysz! odmaszerować!
Denerwuje mnie już ta „niby zima”…bo co to w końcu ma być?
Jak jest pora na zimę, to niech już będzie /nie przepadam za nią prawdę mówiąc/, a kiedy nadejdzie pora na wiosnę, to niech zima zmyka i zrobi jej miejsce.
Ale gdzie tam… siedzi sobie ta zima i udaje, że jest… że trwa, bo to jej czas, jej się wszystko należy. I tak sobie poprószy od czasu do czasu śniegiem, to znów gdzieś się zawieruszy, a słoneczko puści tylko „oko” i już po śniegu.
To znowu czymś sypnie, ale już sama zmęczona tymi swoimi wyczynami i ich efektami, więc przyśnie na chwilę w starej wierzbie, a wiatr-hulaka tylko czeka na to i już napędza chmur, a te już leją deszczem… i już po zimie, już pora roku zawraca i znowu robi się jesień. I tak dalej, i znowu od początku powtórka z rozrywka.
Ot, takie „cuś”… Ni pies, ni wydra, coś na kształt świdra.
Dziś, mimo wiatru i przenikliwego chłodu, który tenże serwował, udałam się do mojego ulubionego sklepu i co ujrzałam?
Całe regały pięknych pierwiosnków, w cudnych kolorach, takich wyrazistych, wpadających w oczy z daleka, chwytających wprost za serce, takich… wiosennych.
A kwiatuszki przecudnej urody, a kolory…
Są białe i żółte z różnymi środeczkami, i różowe, i czerwone, i brązowe, i nawet fioletowe…do wyboru, do koloru.
I od razu robi się lepiej, cieplej, radośniej, lżej…
A co tam zimno, a wiej se wietrze, wiej ile ci sił starcza, ja już czuję wiosnę, wybiegam myślami do przodu i widzę w swej wyobraźni bujne, zielone trawy, kołyszące się leniwie, obsypane kwieciem drzewa i krzewy, rabaty pachnące kwiatami, ach…nawet głos kukułki wydaje mi się słyszeć…
a tu nagły podmuch zimnego powietrza… jeszcze nie pora, jeszcze nie czas na wiosnę…
Nie pora? nie czas? jeszcze?
no to na przekór zimie, wiatrowi, deszczowi i czemu tam jeszcze… kupuję aż trzy doniczki pierwiosnków i zadowolona, uśmiechnięta od ucha do ucha niosę w ten zimopodobny dzień trochę wiosny do domu.
Ot, taka prowokacja.
A co?! może wiosna się pośpieszy w tym roku?
Początek kwietnia … zaczyna się moja najbardziej ulubiona pora roku…
I choć kwiecień plecień bo przeplata trochę zimy trochę lata.… jest cudnie… tylko patrzeć i podziwiać…. zapraszam …
/tak w tym roku wygląda moja wiosna i mój ogród …8 kwietnia …/.
Można jej nie kochać? Wiosny znaczy się?
Zdjęcia dedykuję mojej Koleżance, która … nie lubi wiosny?!
Nowy nabytek, posadzony jesienią ub.roku.
Roślina jest w pełni mrozoodporna.
Liście lancetowate, o szerokości ok. 1,5 centymetra. Kwiaty dzwonkowate, przypominają cebulicę, czemu to roślina zawdzięcza nazwę puszkinia cebulicowata.
Kwiaty koloru porcelanowo-niebieskiego, zebrane w gęste grona na łodydze kwiatowej o długości do 20 cm /kwitnie koniec marca-początek kwietnia/.
Ponieważ są to wczesne kwiatki, są mocno oblatywane przez owady i praktycznie prawie wszystkie kwiatki zostają zapylone i pojawiają się okrągławe kapsułki ciężkie od nasion. Z uwagi na ich ciężar bardzo często pędy leżą na ziemi. Roślina daje obfity samosiew.
Roślina wytwarza dużo nasion. Ich produkcja bardzo osłabia cebulki. Ponieważ jednocześnie toczy się produkcja cebulek przybyszowych należy się zastanowić czy te nasiona są nam potrzebne. Jeśli nie to zaraz po przekwitnięciu ścinamy pędy z owockami. Bardzo mocno wpłynie to na tempo regeneracji cebulki.
Cebulki sadzimy we wrześniu – październiku na głębokości ok. 7-8 centymetrów w rozstawie co 5-6cm. Puszkinia cebulicowata jest dość łatwa w uprawie nie posiada specjalnych wymagań. Po przekwitnięciu dobrze jest wykopać cebulki (zazwyczaj pod koniec maja), przesuszyć i przechować w temperaturze do 20ºC do momentu jesiennego wysadzenia.
Otwarcia sezonu dokonałam już w ubiegłym tygodniu. Wtedy też uwieczniłam już pierwsze wiosenne kwiaty, ale wczoraj… to już istny raj, wiosna w pełnym rozkwicie i co warto dodać, w ub.roku taki stan mieliśmy dopiero w połowie kwietnia, a tu proszę, połowa marca i …
Zapraszam do mojego ogrodu w tym roku. Można podziwiać do woli i nawet bez biletu można wchodzić i się „paść” widokiem cudnego kwiecia.